Ten śmiałek planuje przejechać 800 km w 80 godzin na rowerze! Chce wesprzeć akcję Pomaganie Za Jechanie

Przed nami 6. edycja akcji charytatywnej ,,Pomaganie za jechanie"! Jak co roku, kilkunastu śmiałków pokona tysiące kilometrów na rowerach, by zebrać środki na leczenie oraz rehabilitację dzieci. W tym roku organizatorzy postanowili wesprzeć swoją akcją rodzeństwo: Dominikę i Dawida – bliźnięta z Jedlca w gminie Gołuchów, którzy od urodzenia są niepełnosprawni. Wydatki na leczenie dzieci są ogromne, dlatego rowerzyści w ramach akcji Pomaganie za jechanie będą mieć do pokonania aż 1800 km w przeciągu kilkunastu dni. Uczestnicy wyruszą w drogę tradycyjnie w lipcu. Wyjątkowość akcji polega również na nietypowej trasie, która w tym roku została zaplanowana tak, by przypominała swoim kształtem serce. O akcji pisaliśmy: https://calisia.pl/pomoga-blizniakom-jadac-trasa-w-ksztalcie-serca-ruszyla-akcja-pomaganie-za-jechanie,65576

Kaliszanin Roman Wesołowski, miłośnik wypraw i dwóch kółek postanowił wesprzeć akcję już 27 kwietnia. Wyruszy o 4:00 w nocy w trasę Kalisz-Kołobrzeg-Kalisz, by w 80 godzin pokonać 800 km!

Z pasją do jednośladu związany jest od kilkunastu lat, odbył niezliczoną ilość wypraw i pokonał setki tysięcy kilometrów odwiedzając ponad 30 krajów. Nie zważając na warunki atmosferyczne zawsze podejmował się próby osiągnięcia celów jakie sobie postawił. Często w deszczu, gradzie, śniegu przy akompaniamencie wiatru zaciskał zęby i pokonywał własne słabości, aby na końcu drogi czuć ogromną radość i satysfakcje.

- Chcę zwrócić uwagę na olbrzymi problem z jakim borykają się rodzice Dominiki i Damiana od 20 lat. Poprzez nagłośnienie tej akcji mam nadzieję, że ktoś przekaże środki w ramach pomocy. Im więcej ludzi będzie wiedziało tym bardziej ktoś pomoże w jakikolwiek sposób. Od lat jeżdżę rowerem i od dawna chciałem w ten sposób komuś pomóc. Zdecydowałem się więc na wyczyn sportowy by zwrócić uwagę na problem rodziny - mówił Roman Wesołowski. - Wiem, co mnie czeka. Jestem psychicznie przygotowany. Od 1 stycznia do tej pory zrobiłem 3 tysiące kilometrów w trudnych warunkach atmosferycznych, bo tu nie chodzi o siłę fizyczną tylko o psychikę. Jestem naładowany pozytywną energią i czuję się pewnie! Wcześniej robiłem już takich 400 kilometrowych tras dobowych. Ja to nazywam "dobówka", czyli jadę 24 godziny, a w momencie kiedy piknie telefon, że minął ten czas patrzę na licznik. Najczęściej jest to blisko 400 kilometrów. Zaplanowałem, że będę jechał, dopóki wystarczy mi sił. W momencie kiedy sił mi braknie, będę jechał dalej, do momentu skrajnego wyczerpania. Kiedy stwierdzę skrajne wyczerpanie przejadę jeszcze kilometr lub 10. W momencie kiedy będę wykończony, to wtedy znajdę miejsce, gdzie przepakuję się, umyje i prześpię - opowiada Roman Wesołowski.

Do tej pory uczestnikom tej inicjatywy udało się przejechać łącznie ponad 10. tys. kilometrów, dzięki czemu uzbierali ponad 110 tys. zł i pomogli 17 chorym, którzy potrzebowali wsparcia finansowego na leczenie i rehabilitację.