O nich słychać w Polsce

2011-06-06 11:17:05 Agnieszka

Z piłką nożną związali się od dziecka. Razem grają od kilku lat. Cieszą się z każdego zdobytego pucharu, na który ciężko, z pasją pracują. Młodzi kaliszanie skupieni wokół Uczniowskiego Klubu Sportowego Kaliszanin konsekwentnie pną się w górę, stając się nadzieją kaliskiej piłki nożnej. Ich zamiłowanie do sportu przekłada się na konkretne wyniki i sprawia, że o nich słychać w różnych częściach Polski. O działalności Klubu, utalentowanych piłkarzach i pierwszych krokach na boisku opowiada ich trener, Bogdan Rośczak.

Rozpocznijmy od sukcesów. Niedawno - na XVI Turnieju im. Marka Wielgusa drużyna, którą Pan trenuje w kategorii chłopców zajęła drugie miejsce. Jak udało Wam się uzyskać taki wynik?
Zdobyliśmy puchar w kategorii jedenastolatków i młodszych. Chłopcy startowali najpierw w regionalnych eliminacjach w Kaliszu wygrywając je. Kolejnym etapem był finał wojewódzki. Z Wielkopolski starowało w sumie 37 drużyn. Chłopcy zwyciężyli we wszystkich meczach, poza ostatnim, w którym przegrali w rzutach karnych. Jakkolwiek dla nas to bardzo duży sukces. Pracowaliśmy na niego trzy lata. Organizatorzy, którzy wybierali najlepszych zawodników turnieju docenili naszego zawodnika Kacpra Janiaka. Najlepszym bramkarzem turnieju został także nasz zawodnik, Filip Szóstak.
Po zakończonym etapie Wielgusa, przygotowujemy się do udziału w następnym turnieju, tym razem będzie to turniej Tymbarka. W nim startują chłopcy z rocznika 2001. Oprócz tego startujemy jeszcze w mini mistrzostwach Europy organizowanych przez Deichmana. Każdej drużynie, która bierze w nich udział przypisuje się poszczególne państwa z Europy. My wylosowaliśmy Serbię. Mamy grupę szesnastoosobową. Z tego turnieju jedna drużyna wchodzi do finału. W tej chwili moja drużyna wygrała z Grecją 8:0 i ze Słowacją 11:0.
Chłopcy grali też w turnieju dla rocznika 2001 w Zduńskiej Woli. Nie przegrali żadnego meczu. Na 12 drużyn nie dali sobie strzelić żadnej bramki.
Co sprawia, że chłopcy regularnie przychodzą na treningi i chcą ćwiczyć?
Na pewno przyciąga ich piłka. Uważam jednak, że ważne jest też stworzenie klimatu i warunków do tego, żeby ta piłka nie była tylko formą zabawy, ale żeby to odbywało się na zasadzie profesjonalnej szkółki piłkarskiej. Chłopcy żyją piłką. Prezentują wysoki poziom. Mogą grać z każdą drużyną w Polsce.
Kaliszanin
Wcześniej trenowaliśmy w ramach Katolickiego Uczniowskiego Klubu Sportowego Kaliszanin. W zeszłym roku KUKS został zamknięty i powstała fundacja Uczniowski Klub Sportowy Kaliszanin. Dzieci, które wcześniej trenowały w KUKS - ie - jeżeli wyraziły taką ochotę - przeszły pod parasol Uczniowskiego Klubu Sportowego Kaliszanin. Kaliszanin powstał dokładnie 28 czerwca ubiegłego roku.
Duży wkład w powstanie Klubu miał Pan Andrzej Tokarski, prezes Europejskiej Grupy Doradczej. To on pomagał mi przygotować statut, wszystkie papiery potrzebne do powstania fundacji. Pokierował, do jakich osób się udać. Był kimś kto zawsze stał przede mną. Kiedy organizowałem turniej, wyraził chęć pomocy, dał pieniądze na zakup nagród. Za każdym razem później informowałem go o naszym rozwoju i mogłem liczyć na jego pomoc.
W Uczniowskim Klubie Sportowym są obecnie trzy grupy (około 60 chłopców) i trzech trenerów. W grupach mamy rocznik 1999, 2000 – 2001, rocznik 2002 i młodsi. Każde dziecko w roczniku 1999 - 2004 ma szansę dołączyć do grupy. Ci, którzy dojdą do grupy, mogą pojechać z nami na obóz sportowy i tam wyrównać swój poziom. W najbliższym czasie mamy taki obóz od 20 – 30 sierpnia.
Pierwsze kroki
Pierwszą wspólną inicjatywą, w której uczestniczyliśmy już jako UKS Kaliszanin był obóz w Głuchołazach dla jednej i drugiej grupy. Mieliśmy tam świetne warunki do ćwiczeń. Po powrocie zorganizowaliśmy duży turniej dla rocznika 2000 i młodszych. Przyjechało 14 czołowych drużyn z Polski. Chłopcy z Kaliszanina wygrali ten turniej. Pokonali m.in. Śląsk Wrocław, Wartę Poznań. W międzyczasie uczestniczyliśmy też w turnieju w Czechach. Tam pojechały obie grupy i każda w swojej kategorii wiekowej zajęła 3 miejsce. W turnieju zorganizowanym przez profesjonalną szkółkę na Dolnym Śląsku na tle 15 drużyn najlepszych z Polski zajęli 5 miejsce.
Drużyna, którą prowadzę – rocznik 2000/2001 gra w kategorii chłopców, grupa starsza w kategorii młodzik młodszy. W lidze są na pierwszym miejscu. W Kaliszu nie mają rywali. Dla mnie najważniejsze jest, by mogli pokazać, na co ich stać grając na różnych turniejach.
Mam nadzieję, że wygramy ligę w Kaliszu i będziemy startować w finale Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Kaliszu.
Słychać już o nas w Polsce, m.in. we Wrocławiu, Krakowie, Bełchatowie, Poznaniu. Na wielu turniejach organizatorzy nie wyobrażają sobie, żebyśmy się nie pojawili. Chłopcy nie zajmują lokaty poniżej 5 miejsca. Oni pracują ciężko na te wyniki. Mają treningi trzy razy w tygodniu.
Przed wakacjami są zaproszeni na duży turniej w Krotoszynie i Poznaniu.
Czy to, że chłopcy osiągają dobre wyniki jest spowodowane tym, że w Pana drużynie są tak utalentowani młodzi piłkarze czy to raczej kwestia ich ciężkiej pracy?
Myślę, że jedno i drugie. Na pewno są to utalentowani chłopcy, ale trudno tutaj mówić tylko o talentach wrodzonych. Konieczna jest także praca.
Czy to, co robicie w klubie to amatorskie „bawienie się w sport” czy już może profesjonalne podejście?
To już nie jest zabawa, mimo że to są dzieci. Staram się jednak, by klub nie był zorganizowany na zbyt profesjonalnym poziomie, który pozbawiłby te dzieci radości z dzieciństwa. Część dzieciaków poza szkółką piłkarską chodzi także do szkółki pływackiej. Oni będą dopiero wybierać swoją ścieżkę. Na razie muszą mieć jakąś zabawę. Jeśli uda się je oderwać od Playstation, itp. rozrywek, to będzie to duży sukces.
Skąd wpadł Pan na taki pomysł, by zajmować się szkoleniem dzieci?
Piłka nożna „chodziła” za mną od zawsze. Jako dzieciak grałem we Włókniarzu Kalisz, później w Szkole Podstawowej Nr 16 trenował mnie pan Zaremba. Kiedy poszedłem do liceum, było ciężko pogodzić treningi z nauką. Do przygody z piłką, dokładnie w ramach klubu Płomień Szczypiorno, który później został przekształcony w KKS Kalisz 2, wróciłem później. Po jakimś czasie zostałem prezesem tego klubu. Szczypiorna nie udało się niestety utrzymać, stąd też zająłem się piłką halową. Miałem w Kaliszu drużynę o nazwie Płomień Seat. Ta drużyna startując od drugiej ligi przeszła całą hierarchię. Po sześciu latach zdobyła tytuł mistrza kaliskiej piłki halowej. Byliśmy w gronie 32 najlepszych drużyn w Polsce. Wtedy były prezes kaliskiego KUKS – u Kaliszanin, Arek Kranc, który był moim przyjacielem z boiska, zwrócił się do mnie z propozycją poprowadzenia drużyny w KUKS- ie. W Łodzi zrobiłem uprawnienia trenerskie. Zająłem się szkoleniem swojej grupy i tę prowadzę już od trzech lat. W momencie, kiedy w Klubie zaczęło się źle dziać i tak szkoliłem chłopców. Największym atutem tego klubu jest to, że mamy swoje trawiaste boisko. To jest teren wielkości dwóch boisk piłkarskich. Rektor kaliskiego seminarium wyraził zgodę na to, by szkółka mogła tam funkcjonować, by dzieci mogły się rozwijać. Klub utrzymuje się ze składek miesięcznych rodziców. Te pieniądze są w pełni wykorzystane dla dzieci.
Chciałbym zaproponować dzieciom profesjonalne szkolenie, którego wydaje mi się, że w Kaliszu do tej pory nie było. Jednocześnie chcę pokazać, że najmłodsi kaliszanie też wiele potrafią. To że nie mamy jeszcze piłki seniorskiej, to być może kwestia czasu. Jeżeli nie zaczniemy szkolić dzieci od piątego czy szóstego roku życia, to nigdy nie osiągniemy dobrych wyników.
Jeśli te dzieciaki złapią „bakcyla” piłki nożnej na tyle, że stwierdzą, że chcą się tym zajmować na poważnie, to można się tylko cieszyć.
Rodzice też „grają” w tej drużynie
Każdy zorganizowany przez nas turniej odbywa się dzięki zaangażowaniu rodziców. Oni pomagają we wszystkim co możliwe. Organizują posiłki dla dzieciaków, obsługują członków drużyny podczas turniejów. Podczas ostatniego turnieju trenerzy z czołowych drużyn byli pod wrażeniem organizacji. Mówili, że nigdzie turniej nie był tak zorganizowany jak tutaj, z taką ilością jedzenia i gadżetów dla dzieci. Na to wydarzenie firma Colian przekazała słodycze, Admat lody, firma Rolnik Polski soki.
Z czego dzieciaki czerpią największą frajdę?
Jak to bywa u chłopców - ich do aktywności pobudza najbardziej rywalizacja. Jeżeli trener ma wyobraźnię i potrafi poza treningami również łączyć ten element i pokazać umiejętności dzieci, to powoduje to, że oni bardziej się starają i chcą się angażować. Zaczynają robić to z pasją.
Sam trening może być monotonny. Dlatego praca przy nim jest bardzo duża. Staram się tak przygotowywać trening, by chłopcy na niego czekali. Robię więc konkursy, często treningi kończą się grą, to dodatkowo zachęca do uczestnictwa. Niekiedy też „podglądam” chłopców na treningach, kiedy sami idą na boisko i szukają sobie swoich pomysłów na to, co mogą na nim robić. Podpatrując to, przygotowuję materiał szkoleniowy. Oni często sami pokazują, co jest dla nich najlepsze.
Sport rozwija dzieci fizycznie – to pewne, czy ma jeszcze jakieś inne znaczenie w ich rozwoju?
Uczestnictwo w klubie rozwija przede wszystkim odpowiedzialność zbiorową u chłopców a także poczucie, że nie są sami. Oni uczą się pracy zespołowej a także sumienności. Wspólne życie, wyjazdy rozwijają w nich samodzielność. Treningi, na których czasami bywa ciężko kształtują w nich zaciętość charakteru. Młodzi członkowie klubu uczą się także walczyć o sukces. Grając razem na boisku, stają się dla siebie bardziej koleżeńscy. Nawet jeśli komuś nie uda się wbić bramki, oni jednoczą się i wspierają zawodnika. Staram się uczyć ich, że przegrana to nie tragedia a my jesteśmy ze sobą na „dobre i na złe”.
Dziękuję za rozmowę!

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować