Mikołaj Krekora: "Klub zrobił ogromny krok naprzód"

2020-06-02 07:30:00 Energa MKS Kalisz

Po nowym trenerze Tomaszu Strząbale, kapitanie drużyny, Marku Szperze i Robercie Kamyszku kolejnym zawodnikiem z kontraktem na przyszły sezon jest bramkarz MKS-u Kalisz, Mikołaj Krekora. Opowiedział klubowej telewizji: o swoich wrażeniach z powrotu do Kalisza po 5 latach, o tym, którego z bramkarzy PGNiG Superligi chciałby mieć w swoim zespole jako trener i o piłce ręcznej plażowej, gdzie jest asystentem trenera reprezentacji Polski seniorów.

fot. Energa MKS Kalisz
fot. Energa MKS Kalisz

W przyszłym sezonie ciągle będziesz bronił bramki MKS-u. Jak wyglądała sprawa Twojego kontraktu, został przedłużony?

Mikołaj Krekora: Trafiłem tutaj rok temu na zasadzie dwuletniego kontraktu, więc w moim przypadku, w cudzysłowie, poszło to z automatu. Cieszę się, że jeszcze przynajmniej przez rok będę zawodnikiem MKS-u Kalisz. Przerwy już trochę jest, więc nie mogę się doczekać lipca i spotkania z drużyną.

Opowiedz o tym, jak funkcjonujesz w czasie pandemii.

MK: Na pewno dla sportowca jest trudne, kiedy nie może, zwłaszcza w sporcie zespołowym, spotykać z innymi zawodnikami z drużyny, ale coś trzeba robić, żeby trzymać formę.

Ja osobiście przez cały ten okres biegam, ćwiczę w domu, czy to z ciężarem własnego ciała, czy z ciężarami zewnętrznymi, bo mieliśmy możliwość wypożyczenia sprzętu z siłowni na Arenie, za co bardzo dziękuję. Myślę, że po tylu latach gry zaczerpnąłem coś od każdego trenera i poszczególnych zawodników, z którymi grałem. Z własnej ciekawości i z racji tego co robiłem do tej pory jakiś wachlarz ćwiczeń posiadam. Moim zdaniem jeśli ktoś chce, to na pewno znajdzie sposób na utrzymanie formy. Teraz możemy się wszyscy cieszyć z tego, że pandemia nie rozwija się już w takim tempie jak na początku. Wracamy powoli do normalności.

Jak w ogóle czułeś się w tym sezonie w Kaliszu?

MK: Bardzo dobrze wspominałem miasto i klub, bo miałem przyjemność grać tutaj kilka lat temu. Znałem też kilku chłopaków przychodząc tutaj w zeszłym sezonie, co też zawsze ułatwia aklimatyzację. Muszę powiedzieć, że klub od tamtego czasu zrobił ogromny krok naprzód. Pamiętam, że za moich czasów mieliśmy kibiców, ale na pewno nie było ich na każdym meczu tylu co teraz. Z tego naprawdę się cieszę, mamy pod tym względem mega potencjał. Oby frekwencja utrzymała się na takim poziomie i sytuacja w kraju pozwoliła, żeby kibice mogli nas oglądać na żywo, ale to jest troszeczkę inny temat.

Jak odbiera się atmosferę i reakcję publiczności z poziomu parkietu?

MK: Powiem tak, osobiście odbieram to zawsze motywująco. Zwłaszcza, jeżeli jest dużo naszych kibiców. Jeżeli jest dużo kibiców drużyny przeciwnej to też mnie osobiście to mobilizuje, ale czasem może też troszeczkę wytrącać z równowagi. Pamiętam, kiedy przyjechaliśmy tutaj z drużyną z Legionowa dwa lata temu i naprawdę cała hala miała klaskacze i klimat był bardzo specyficzny, nigdzie w Polsce tego nie doświadczyłem, cały czas klaskali i my mieliśmy bardzo kiepski moment na początku meczu. Wydaje mi się, że trochę nam to przeszkadzało w powrocie na nasze normalne tory. Stąd wielki ukłon i podziękowanie dla naszych kibiców, a w szczególności Klubu Kibica, bo jeździli za nami na drugi koniec kraju, co bardzo nam pomagało.

A jak ocenisz sezon pod względem sportowym?

MK: Sezon został przedwcześnie przerwany, więc mogliśmy ostatecznie być wyżej, albo niżej. Były bardzo dobre momenty, kiedy wygrywaliśmy seriami, były też momenty gorsze, ale ja jestem zdania, że powinniśmy pozytywnie oceniać ten sezon. Mówiło się przed sezonem, że chcemy wejść do ósemki. Wydaje mi się, że szóste miejsce to to, na co było nas realnie stać w tym sezonie.

Kielce, Płock, Zabrze i Puławy to bardzo silne zespoły, ale już z Opolem nawiązywaliście równą walkę.

MK: Tak, tutaj z Opolem bardzo długo wygrywaliśmy. Dopiero pięć minut przed końcem straciliśmy prowadzenie, finalnie to Gwardia okazała się lepsza. Na wyjeździe z kolei przegraliśmy po rzutach karnych, gdzie też mieliśmy swoją szansę w ostatnich sekundach. Myślę, że to była drużyna o porównywalnej sile rażenia co my, więc w kolejnym sezonie wyniki mogłyby być inne. Oczywiście gdybyśmy wygrali wszystkie mecze właśnie teraz mielibyśmy złote medale na szyi, a z kolei gdybyśmy wszystkie przegrali, to wiadomo co by się stało. Różnie się to zawsze układa.Generalnie uważam, że osiągnęliśmy dobry wynik, byliśmy fajną drużyną, kolektywem, także zeszły sezon oceniam w pozytywach.

A jak ocenisz sezon pod względem indywidualnym?

MK: Dla mnie był to pewnego rodzaju powrót do "wielkiej" piłki ręcznej, bo ostatni sezon spędziłem w I lidze, ale bardzo pozytywnie wspominam ten okres i pozdrawiam MKS Wieluń, mój rodzimy klub, naprawdę jest on bliski mojemu sercu, cieszę się, że mogłem spędzić tam poprzedni sezon. Indywidualnie mogę powiedzieć tyle, że mogło być lepiej, ale też mogło być gorzej. Wiem, że stać mnie na więcej i postaram się pokazać to w przyszłym sezonie.

Koniec sezonu, tym razem przedwczesny, to okres różnego rodzaju podsumowań. Jako nasz ekspert, kogo wyróżniłbyś jako najlepszego bramkarza ligi?

MK: Zastanawiałem się czy odpowiadać na to pytanie dyplomatycznie, ale postanowiłem, że odpowiem zgodnie z moimi kuluaorwymi ocenami. Gdybym był trenerem, w swoim zespole postawiłbym na Martina Galie. Uważam, że to jest zawodnik, który daje radę na każdym poziomie. Jest bardzo doświadczony, ale był w stanie wrócić do wysokiego poziomu po kontuzji. Bardzo dużo zwycięstw Górnik Zabrze zawdzięcza właśnie jemu, także gdybym miał taką możliwość, wybrałbym własnie jego.

Bramka jest chyba jedną z pozycji, na których dużą rolę odgrywa doświadczenie, czego przykładem jest właśnie Martin Galia.

MK: Tak, głównie to kwestia doświadczenia. Dodatkowo na pozycji bramkarza dużo starych kontuzji, czy problemów motorycznych można nadrobić właśnie przez inne cechy, takie jak umiejętność analizy, doświadczenie, technika, odpowiednie ustawianie się itd. Dlatego zawodnicy mają fizyczną możliwość trenować i grać na wysokim poziomie do czterdziestki. Tutaj ciśnie się na usta przykład Arpada Sterbika, który skończył grać w tym sezonie. To jest bardzo specyficzna pozycja, bo można nadrabiać pewne cechy, które z upływem czasu traci się najszybciej.

Rozmawialiśmy o najlepszych bramkarzach, ale Ty i Łukasz Zakreta dobrze uzupełniając się stworzyliście jeden z najlepszych duetów w PGNiG Superlidze.

MK: Myślę, że jako para bramkarzy możemy być zadowoleni z tego sezonu. Zwłaszcza Łukasz uważam, że w tym sezonie prezentował się super. Statystyki to oddają, a bramkarzy powinno się oceniać właśnie na ich podstawie, także odsyłam wszystkich zainteresowanych do szczegółów na stronie PGNiG Superligi. Przychodząc tutaj już znałem Łukasza, wiedziałem czego się mogę po nim spodziewać i jako sportowcu i koledze. To też jest bardzo wartościowe, że potrafimy się dobrze dogadywać poza boiskiem, myślę, że to potem procentuje również na parkiecie, bo tworzymy duet, a nie grupę dwóch indywidualistów, co daje gwarancję dobrych efektów.

Z Łukaszem znaliście się wcześniej z piłki ręcznej plażowej, opowiedz o tym trochę więcej.

MK: Tak, ja byłem zawodnikiem piłki ręcznej plażowej przez długi okres. W ostatnich latach już czynnie, jako zawodnik, nie grałem, ale zajmowałem się trenowaniem. Łukasz na początku był moim rywalem, bo zawsze grał w drużynach przeciwnych. Później, między innymi w zeszłym sezonie mieliśmy możliwość współpracować. Ja byłem asystentem trenera reprezentacji Polski seniorów, Łukasz był bramkarzem, także dużo czasu spędziliśmy razem przed i w czasie samych Mistrzostw Europy w Starych Jabłonkach. To też pozwoliło nam w jakimś stopniu się dograć, bardzo fajnie wspominam ten okres.

A skąd w ogóle wzięła się plażowa piłka ręczna w Twoim życiu?

MK: W moim przypadku to było, już ciężko mi policzyć, około dwunastu lat temu, jak jeszcze byłem zawodnikiem Grunwaldu Poznań. Tam był zorganizowany turniej towarzyski i zostaliśmy zapytani czy chcemy stworzyć drużynę. Kilku nas pomyślało "czemu nie?" i właśnie z tego zaczęła się przygoda z piłką ręczną plażową. Później zaczęliśmy się bić o mistrzostwo Polski, które finalnie też zdobyliśmy.

W siatkówce zorganizowana ma zostać Liga Letnia siatkówki plażowej, w której udział wezmą drużyny z najwyższych lig rozgrywek halowych. Byłbyś za wprowadzeniem takiego formatu w piłce ręcznej?

MK: Jak najbardziej tak. Oczywiście zawsze trzeba zastanowić się kto i w jakiej formie powinien w tym brać udział. Zwłaszcza w takim przypadku, gdy przerwa jest tak długa, mamy praktycznie cztery miesiące bez sportowej rywalizacji związanej z piłką ręczną w jakiejkolwiek formie. Myślę, że to byłby dobry pomysł.

Są jakieś znaczące elementy różniące piłkę ręczną plażową od halowej?

MK: Jest ich trochę. Po pierwsze gra się dwa razy po 10 minut. Nie gra się dwóch połów, tylko dwa sety, czyli tak jak w siatkówce, tylko są to sety czasowe, więc można np. pierwszego seta wygrać dziesięcioma bramkami, drugiego przegrać jedną a i tak mamy 1-1. W takiej sytuacji gra się tak zwane shoot-outy, odpowiednik rzutów karnych. To są te podstawowe różnice, jeśli chodzi o te czasowo-ramowe tematy. Sama formuła jest też trochę inna, praktycznie nie ma kontaktu, dlatego też w trakcie takich rozgrywek zdarza się dużo mniej kontuzji, więc myślę, że to fajna, nie tylko uzupełniająca forma. Zobaczymy, w którą stronę pójdzie ta dyscyplina, bo gdyby trafiła na Igrzyska Olimpijske, pewnie pojawiliby się ludzie specjalizujący się tylko w piłce ręcznej plażowej. Na ten moment pozostaje uzupełnieniem dla zawodników, którzy chcieliby spróbować czegoś innego, albo podszkolić pewne elementy. Zwłaszcza dla młodych zawodników może to być świetne uzupełnienie ich sportowego rozwoju. Polecam każdemu spróbować.

Mniej kontaktu, mniej kontuzji. Brzmi, jak idealny sposób na przygotowanie przed sezonem.

MK: Generalnie większość zawodników po zakończeniu sezonu nie leży brzuchem do góry, tylko w jakiś sposób pracuje nad formą na okres przygotowawczy. Ktoś pójdzie pobiegać, ktoś inny będzie jeździł rowerem, pójdzie na siłownię, a jeszcze ktoś inny wybierze grę na plaży. Myślę, że to bardzo fajny sposób, który ja długo stosowałem nie tylko jako formę przygotowania do nowego sezonu, traktowałem ją też jako bardzo poważną formę rywalizacji sportowej. Naprawdę Mistrzostwa Europy w Starych Jabłonkach w zeszłym roku wielu z nas dały możliwość styczności z profesjonalną imprezą, nie każdy zawodnik będzie miał możliwość trafienia na halowe Mistrzostwa Europy, a może akurat uda się na plaży. To są takie przeżycia, których każdemu zawodnikowi życzę, zostają na lata.

Jak wyglądało zainteresowanie kibiców na Mistrzostwach Europy w Starych Jabłonkach?

MK: Na naszych meczach było bardzo duże. W tych kluczowych meczach graliśmy przy pełnym stadionie, kibice bardzo się angażowali, były transmisje w otwartej telewizji, więc zainteresowanie było duże, a wszystko wyglądało profesjonalnie.

Wracając do hali, w Kaliszu jakiś czas temu ogłoszono nowego trenera, został nim Tomasz Strząbała, co o tym sądzisz?

MK: Taka jest kolej rzeczy, że kluby zmieniają trenerów. Miałem już przyjemność rozmawiać z trenerem Strząbałą, także będziemy wszyscy starali się osiągnąć jak najlepsze efekty. Ma bardzo dobrą opinię w środowisku, super poradził sobie w Kwidzynie, robiąc bardzo zaskakujący wynik, bo awans do półfinału to naprawdę było coś. Patrzę z optymizmem w przyszłość, ale też trzeba z tego miejsca podziękować trenerowi Liljestrandowi, bo na pewno zrobił dużo dobrej roboty i ja sobie bardzo chwalę współpracę z nim, zwłaszcza jako bramkarz. Miało to pewnie duże znaczenie, że on też był bramkarzem i przekazał mi bardzo dużo cennych wskazówek, mogę wypowiadać się na jego temat w samych pozytywach. Jestem pewien, że z trenerem Strząbałą będzie tak samo.

Czyli Tarnów, Twoim zdaniem, dokonał dobrej decyzji zatrudniając Patrika Liljestranda?

MK: Wiadomo. Oczywiście nie chcę oceniać pracy poprzedniego szkoleniowca, Tarnów jest drużyną, którą teraz będzie rozgrywała dopiero drugi sezon w Superlidze. Ja osobiście mogę powiedzieć tyle, że trenera Liljestranda bardzo szanuję nie tylko jako człowieka, ale też fachowca. Uważam, że jest bardzo dobrym trenerem i na pewno wielu zawodników wyciągnie dużo z pracy z nim.

W świecie piłki ręcznej mówi się na temat barażu o prawo gry w PGNiG Superlidze między KPR-em Legionowo i Ostrovią Ostrów Wielkopolski. Śledzisz te sytuacje?

MK: Wszystko jest dynamiczne. Mam cały czas kontakt z osobami zaangażowanymi i w Legionowie i Ostrowie, wiem, że trenują cały czas nie wiedząc do końca czy ten dwumecz się odbędzie. Ja osobiście życzę sobie, żeby obie drużyny trafiły do Superligi. Legionowo to jest klub, w którym grałem bardzo długo i życzę mu jak najlepiej, fajnie by było tam wrócić. Z kolei Ostrów i Derby Południowej Wielkopolski byłyby super smaczkiem okolicznej piłki ręcznej, dałyby dużego kopa całej dyscyplinie. Trzymam kciuki, zobaczymy jakie będą decyzje co do rozegrania dwumeczu i ewentualnego dopuszczenia tych drużyn do rozgrywek. Jakakolwiek decyzja to nie będzie musi zapaść w najbliższym czasie.

W tym pojedynku ustawiasz się gdzieś pośrodku? Marek Szpera na pewno będzie trzymał kciuki za Ostrovie, jako wychowanek zespołu.

MK: To znaczy, jeżeli do tego dwumeczu dojdzie kciuki będę trzymał za Legionowo. To jest jednak klub, w którym grałem bardzo długo, mam tam wielu kolegów i znajomych, ale tak jak powiedziałem, najlepszym rozwiązaniem moim zdaniem byłoby dopuszczenie obu drużyn do rozgrywek Superligi. Pamiętam te derby kalisko-ostrowskie jeszcze z poziomu I ligi, było czuć, że to są derby. Wielu zawodników z drużyn przeciwnych się znało, dla kibiców też nie były to normalne mecze, na pewno byłyby to fajne spotkania dla promocji piłki ręcznej w regionie. Często mamy widzimy spotkania drużyn z miast znajdujących się blisko siebie, ale nie ma klimatu specyficznego dla meczów derbowych, te spotkania, które pamiętam własnie taki klimat miały i w Superlidze na pewno byłoby tak samo.

Mówi się o tym, że pierwsze kolejki, w przypadku sportów halowych, mogą odbyć się bez kibiców, albo z ich ograniczonym udziałem. Jak widzisz tę sytuacje?

MK: Na pewno będzie to specyficzna sytuacja. Fajniej się gra przy kibicach, bo gramy w dużej mierze właśnie dla nich, ale na pewno odnajdziemy się jakoś w tej sytuacji. Zawodnicy na tym poziomie wiedzą, że należy się skupić na zadaniu przed nimi, więc wiadomo, że będziemy grali z takim samym zaangażowaniem. Szkoda, że,o ile taka sytuacja będzie miała miejsce, nie każdy będzie mógł to zobaczyć na żywo. Mimo wszystko jestem pewny, że prędzej czy później wrócimy na normalne tory, więc przetrzymajmy to i będzie dobrze.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować