"Wszystko co zabronione jest kusicielskie"

2013-03-15 19:39:03 Monika A.

Zdrada jest fascynująca! – oświadczyła poetka i powieściopisarka Anna Janko w czasie spotkania w Salonie Literackim Arkadiusza Pacholskiego, który od tego roku gości w kawiarni Calisia.pl.

Katarzyna Ch.
Katarzyna Ch.
Anna Janko odwiedziła Kalisz już po raz trzeci. Tym razem przywiozła powieść „Pasja według Hanki” oraz zbiór szkiców „Boscy i nieznośni”.
Anna Janko tak opowiadała o najnowszej publikacji:
„Pasja według świętej Hanki” nie jest kontynuacją „Dziewczyny z zapałkami”. Jest to książka autonomiczna i nie ma żadnej konieczności, aby znać pierwszą część. „Dziewczyna z zapałkami” była książką o poszukiwaniu tożsamości przez bohaterkę, a „Pasja...” jest opowieścią o namiętności. Formalnie powieść zbudowana jest z niedużych kapsuł częściowo narracyjnych, a częściowo eseizujących. Nie brakuje drobnych wkrętów, na przykład aforyzmów.
Książka jest niezwykłą mieszaniną różnorodnych stylów, od lirycznego przez patos do banału i kiczu, ponieważ bardzo chciałam wymyślić nowy język, którym można mówić o namiętności i miłości. Książka jest poszukiwaniem języka miłosnego, dlatego nie jest pozbawiona dywagacji na temat języka.
Książka nie jest ordynarna. Nie jest pozbawiona fabuły, która się rozwija. Oprócz tego ma dwa początki i dwa końce. Jest tutaj pewne urozmaicenie.
W czasie spotkania Anna Janko odpowiadała też na pytania publiczności.
Skąd u pani fascynacja zdradą? Co przyczyniło się do tego, że postanowiła go pani zgłębić? - zapytał Tadeusz Wekiera.
Zdrada jest fascynująca. Wszystko co zabronione jest kusicielskie. Miłość jest jedną z najważniejszych przygód egzystencjalnych w życiu człowieka. Zdrada też jest miłością, z tym że w naszej kulturze miłością grzeszną. Jakże pisarz może przejść obok tak fascynującego tematu obojętnie, zwłaszcza gdy w życiu otarł się o coś takiego. To doświadczenie chociaż w części musi opisać. Ja należę do ludzi, którzy rozumieją życie dopiero gdy je opiszą. Tutaj wchodzimy na temat prywatności. Czy moje przeżycia osobiste są zawarte w tej książce? Czy po to ją napisałam, żeby się jakoś terapeutyzować i pozbyć się czegoś? Nie. Chciałam napisać książkę, w której znajdą się wszystkie doświadczenia miłosne zdobywane od dziecka. Usiłowałam opisać doświadczenie miłosne, erotyczne, ale mówię o miłości w fazie zakochania, czyli tej najbardziej agresywnej, chciałam to wszystko zamknąć. Nazwać. Wreszcie znaleźć język, który udowodni, że można nie napisać książki wulgarnej i powiedzieć o miłości możliwie wszystko.
Czy zamierza pani poszerzyć pojęcie „zdrada”. Zdrada ma jednak kilka poziomów... - dopytał kaliski architekt.
Ta książka dotyczy wzajemnego zdradzania się ludzi. Nie mam na myśli np. zdrady stanu. Przyjaźnie również są opisane w tej książce. Są przedmiotem literackiej analizy i przedstawienia.
Pytanie zadał również Jakub Woliński:
W tej książce, jako kobieta, przełamała pani pewne tabu obyczajowe. Ujawniła pani zdradę i pokazała, że miłość to nie jest coś wspaniałego, tylko to jest choroba, że nie jest ona jednoznaczna. Mam jednak wrażenie, że target, do którego skierowane jest to opowiadanie może panią znienawidzić. Dla kobiet przecież miłość to jest coś wspaniałego, na co się czeka, a potem to się uwzniośla. W związku z tym nasuwa się pytanie: czy tworząc historię Hanki bardziej chciała Pani skierować tę powieść do mężczyzn czy do kobiet?
Powiem o męskiej recepcji tej książki. Pisząc myślałam o uniwersalnym czytelniku. Ja sama pisząc czuję się po pierwsze człowiekiem, a po drugie dopiero kobietą. I napisałam tę książkę właśnie dla ludzi rozmaitych. Reakcje bezpośrednie, z którymi się spotkałam, które usłyszałam z męskich ust były dla mnie pięknym zaskoczeniem. Nie myślałam, że mężczyźni, o których mówi się, że wolą seks w innej wersji, twierdzą jednak, że ta książka była dla nich wielkim przeżyciem. Było to dla mnie wspaniałe. W książce miłość pokazana jest z dwóch stron – jako euforia i jako przemijanie. Choroba, która, kończy się dramatem. Kobiety nie lubią kiedy książka staje się zawikłana. Kiedy trzeba się trochę pomęczyć z bohaterem. Czytanie książek wielu ludziom kojarzy się z rozrywką. Ja jednak nie piszę dla rozrywki. Ta książka nie jest napisana po to by była urozmaiceniem. Mnie by było szkoda czasu na pisanie dla rozrywki. Zbyt poważnie to traktuję.
Druga część spotkania dotyczyła książki „Boscy i nieznośni. Niezwykłe biografie”. Studenci filologii polskiej UAM zadali pisarce kilka pytań:
Mam wrażenie, że podczas pisania książki przyświecał Pani cel opisania bliskich Pani osób. Czy się nie mylę? – zapytała Małgorzata Sowizdrzał.
Podczas pisania kierowałam się tym, aby każda z osób bliskich mi duchowo, która miała jakiś wpływ na moje życie, np. Apollinaire, znalazła się w tej książce. Każdy poeta szuka pokrewnych duchów. Interesuje mnie jak pisali inni twórcy. Ja dobrze czuję dusze poetów. Mam dużą wrażliwość i wykorzystuję ją w twórczości.
W książce dużo pisze Pani o wadach i zaletach przywołanych postaci. Które z nich Panią bardziej fascynują? - pytała studentka.
Nie byłoby zalet bez wad, zwłaszcza u opisywanych osób. Nikt nie lubi wad u ludzi, których spotykamy, ale u artystów nie mają one znaczenia. Wadami można się fascynować. W książce Julia Hartwig jest postacią świetlaną, ponieważ u niej nie dostrzegłam wad, ale na przykład Hanna Krall jest stanowczo ciemnym charakterem.
Czy trudno jest zachować obiektywizm podczas opisywania postaci, które swoim zachowaniem potrafią skutecznie do siebie zniechęcić? - Pytała dalej Małgorzata Sowizdrzał.
Nie staram się zachować obiektywizmu. To są eseje sprywatyzowane, inne niż szkice biograficzne. Staram się aby moje autorstwo było widoczne. Korzystam ze swojej pamięci. Z wieloma osobami byłam bardzo zżyta. Chciałam przepuścić te wrażenia przez filtr. W literaturze brakuje obiektywizmu.
Michał Hynas zadał pytanie związane z warsztatem pisarskim: Jak wyglądał proces zbierania informacji biograficznych o bohaterach przywołanych w książce?
Część szkiców powstawała w czasach gdy nie miałam jeszcze internetu. To było parę lat temu. Spędzałam wtedy dużo czasu w bibliotekach. Robiłam wypisy, a później pracowałam jak Nałkowska. Tworzyłam sektory na biurku: dzieciństwo, młodość, twórczość i inne, gdzie gromadziłam wiele notatek o różnych dziedzinach życia. Potem sklejałam notatki na dywanie. Teraz nie muszę już pracować w taki sposób. Korzystam z internetu, programów komputerowych i niezmiennie z książek.
Wśród bohaterek Pani książki znajdują się postacie bardzo różne. Interesuje mnie czy bliższa jest Pani postawa życiowa np. Lou Andreas-Salome, zachłannej życia femme fatale czy Emily Dickinson, dla której problem stanowił kontakt z innymi ludźmi? - pytał Michał.
W zależności od samopoczucia marzę o innej wersji życia. Na pewno marzę również o różnych imponujących cechach przywołanych bohaterek, np. Lou Salome bardzo mi się podoba jako silny człowiek, jako kobieta, która zaplanowała swoje życie, potrafiła bardzo wiele dać innym ludziom i nigdy nie zapomniała o tym, że ma do zrobienia własne życie i własną twórczość. Emily Dickinson to ideał, do którego nie zdążę dorosnąć. Emily ma trochę z niewolnicy domowej. Jej osobowość jest mi niesamowicie bliska, ponieważ zdarzało się, że ja również wikłałam się w takie życie. Niesamowicie bliska jest mi jej wrażliwość i język. Tak jak bohaterka żyję nurtem korespondencji od dziesiątek lat.
Następny gość Salonu Literackiego Arkadiusza Pacholskiego to prof. Przemysław Czapliński. Spotkanie z nim odbędzie się w piątek 12 kwietnia o godzinie 18 w kawiarni Calisia.pl. Zapraszamy!

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować