Schron atomowy pełen sztuki. Naprawdę warto tam być.

Organizatorzy chyba nie spodziewali się aż tak dużego zainteresowania wystawą. Ciekawość budzi nie tylko wystawa, ale i miejsce w którym się odbywa.
Dla wielu kaliszan, to pierwsza okazja do poznania jednej ze starannie skrywanych przez lata tajemnic naszego mista. Potężny schron atomowy - pomieszczenia przystosowane do przetrwania kataklizmu, przeznaczone kiedyś dla nielicznej grupy wybranych, goszczą dziś artystów fotografików i malarzy.
W pomieszczeniach schronu i przylegającej do niego niezamieszkałej willi wystawia swoje prace około pięćdziesięciu twórców związanych ze sztuką wizualną.
Wchodzących wita muzyka DJ. A tuż po wejsciu do schronu: charakterystyczne cykanie licznika Geigera.
Warto zwrócić uwagę na ciemne wnętrze zaraz po lewej - i to tylko początek miłych zaskoczeń. Wystawiający prezentują różne techniki i różną tematykę, ale łączy ich zapał i chęć podzielenia się własną twórczością z innymi. Każdy może znaleźć coś dla siebie wśród wystawionych prac.
Sam schron zaskakuje czystością -jak na nieużywane przez tyle lat pomieszczenia, ściany są odmalowane, filtry powietrza przeznaczone do odsiewania skażonych promieniotwórczo cząsteczek wręcz lśnią, a na drzwiach zachowały się tabliczki informujące o przeznaczeniu poszczególnych pomieszczeń.. Masywne, żelazne drzwi budują nieco klaustrofobiczny nastrój, no ale przecież w końcu to bunkier.
Poruszając się tymi korytarzami nie sposób nie pomyśleć, że w razie wojny jądrowej w schronie zapewne przetrwaliby przedstawiciele władzy, podczas kiedy przeciętni mieszkańcy miasta pewnie mieliby się znacznie, znacznie gorzej. W tym otoczeniu szczególnego i zapewne niezamierzonego wyrazu nabierają niektóre fotografie. A które? To już musicie Państwo sami zinterpretować odwiedzając Galerię Bezdomną.