Społeczne

W rzece Heraklita. Pierwsza rocznica odejścia Arka Pacholskiego

2022-01-11 08:00:00 Beata Majchrzak - Stowarzyszenie „Kalisz Literacki”

Arkadiusz Pacholski odszedł 11 stycznia 2021 roku. Ale nie straciliśmy go na zawsze. Człowiek umiera dopiero wtedy, gdy pamięć po nim się rozsypuje jak proch.

fot. MW
fot. MW

Jako artysta Arek żywił się metaforą.

W swoich esejach pisał, że właśnie na Majkowie - tam, gdzie spędził dzieciństwo i pracował do dnia śmierci, patrząc ze wzgórza na dolinę Prosny, poczuł pierwsze muśnięcie Heraklitowej rzeki.

Zdeponował w naszej pamięci uparte, nurtujące myśli, różnorodne obrazki miejskie, refleksy rozmów, lśnienia nad głębiną ludzkich spraw. I gdyby trzeba ponownie sięgnąć po symbolikę akwatyczną, na pomoc przychodzi zapożyczone od pisarza określenie „przepuszczalność”. Teraz wiemy, ile Arkadiusz w nas wsączył kropli. Mogliśmy nawet nie być tego świadomi, zaledwie odczuwać, jak słabą letnią mżawkę. Ale gdy dość długo się na nią wystawić, można ocenić, jak mocno się nasiąknęło. Arek był wśród nas, zabierał głos, po swojemu prowokował, nie zgadzał się, czuł odrazę do niegodziwości.

Podzielił życie na co najmniej dwa krajobrazy. Ten lokalny był mu bliski, z dwoma iglicami, jak pisał o widocznych z jego okna dwóch wieżach kłujących niebo– Kościoła św. Mikołaja oraz Bazyliki św. Józefa.

Szczególnie ulubił sobie Południe, Francję. Miał już przygotowane wszystko do dłuższego wyjazdu. Czytał działa francuskie w oryginale, uparcie fraza po frazie, nie folgując sobie wcale. Umiał prawdziwie ocenić Paryż w swoich esejach: piękno oddzielał od kramarstwa. W dedykacjach kierowanych do Przyjaciół zachęcał do zwiedzania stolicy francuskiej i innych pięknych miast.

Jego Salon Literacki wciąż pulsuje w naszych wspomnieniach. Zaś Jego salonik: meble, książki, filiżanki, grafiki - został z pieczołowitością przeniesiony, zgodnie z wolą Testatora, do Biblioteki Głównej w Kaliszu.

Co jeszcze możemy zakląć w metal, drewno, spiż? Rower Arka Pacholskiego nieopodal miejskiego Ratusza? Ławeczka Arka Pacholskiego w pobliżu Belle Epoque? Dlaczego nie? Najmniej trwały jest papier. Ale i paradoksalnie – nieśmiertelny. Czytajmy książki pisarza Arka Pacholskiego. Po roku Jego nieobecności pozwolą Go nam lepiej pojąć, zmienią nas, wyostrzą nasze zmysły, spowodują, że będziemy „coraz bardziej inni”, jakby powiedział Zbigniew Herbert.

Teraz i my, Jego znajomi, Koledzy, Przyjaciele, a nawet adwersarze i przeciwnicy, słyszymy niekiedy szum rzeki Heraklita. Niektórzy - znani, kochani, zacni - tak jak Arek, weszli już w jej nurt.

Beata Majchrzak

w imieniu tych, którzy zbierają każdy okruch pamięci

 

Stowarzyszenie „Kalisz Literacki” wkrótce zaprosi na spacerownik: ścieżkami Arka Pacholskiego. Popatrzymy Jego oczami na nasze miasto, podążymy Jego drogami, wytężymy wzrok, by zobaczyć, co On sam widział i w swoich esejach nam pokazywał.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Te artykuły mogą cię zainteresować