Polityka
Uniwersytecka żonglerka, czyli komu naprawdę zależy na studentach?
Pomysł połączenia kaliskiej filii UAM z aspirującą do miana uniwersytetu Akademią Kaliską, ze strony władz Akademii pojawił się przed dwoma laty i wywołał spore emocje. Dyskusje na temat fuzji, przetoczyły się nie tylko przez środowisko akademickie, ale także w mediach i podzieliły społeczność Kalisza. Dziś, gdy Koalicja Obywatelska przedstawiła profesora Piotra Łuszczykiewicza, dziekana WP-A UAM jako swojego kandydata na stanowisko prezydenta Kalisza, jego polityczni przeciwnicy podnoszą argument, że profesor, protestując wówczas przeciwko połączeniu uczelni, "nie chciał akademickiego rozwoju Kalisza". Czy tak było w istocie? Spróbujemy się temu przyjrzeć.
Pomysł połączenia WP-A UAM z Akademią Kaliską - a de facto wchłonięcia kaliskiej filii UAM przez AK i na tej bazie stworzenia jednej uczelni - Uniwersytetu Kaliskiego, forsował rektor AK - Andrzej Wojtyła. Przyczyna była prozaiczna - wyższa szkoła zawodowa, którą przemianowano na akademię Kaliską, nie miała formalnego umocowania, aby stać się pełnoprawnym uniwersytetem.
W przejęciu WP-A UAM władze uczelni upatrywały szansy na skrócenie i uproszczenie procedur. "Połknięcie" - a nie połączenie uczelni, bo o taki zabieg w istocie chodziło, miało być tylko drogą na skróty dla akademii Kaliskiej, aspirującej do miana uniwersytetu.
W planach fuzji zapomniano o naukowej kadrze, dla której tego rodzaju zmiana byłaby przekreśleniem zawodowej kariery naukowej. Istotne były też kwestie praw pracowniczych – zmiana na zdecydowanie mniej korzystne systemy emerytalne oraz systemy wynagradzania. Przeciwko połączeniu protestowali zarówno studenci kaliskiej filii UAM, jak i jej pracownicy - nie tylko naukowi, ale też administracyjni oraz pracownicy obsługi.
- Pomysł wchłonięcia WPA jest najgorszym z możliwych, taka fuzja pozostawi za sobą zgliszcza nauki i ruinę dydaktyki. Odcięty od UAM w Poznaniu wydział musiałby natychmiast zawiesić prowadzone obecnie kierunki, bowiem rozpadłyby się dyscypliny naukowe, do których te kierunki są przywiązane - wyjaśniał w lutym 2022 roku profesor Piotr Łuszczykiewicz, dziekan kaliskiej filii UAM.
Dziekan w mediach tłumaczył, że oderwana od UAM filia nie mogłaby już kształcić nauczycieli języka polskiego, języka angielskiego czy edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej.
- Przeklejenie wydziału spod skrzydeł UAM pod skrzydła Akademii Kaliskiej, która zostałaby przekształcona na bazie tej fuzji w uniwersytet, to operacja niesłychanie trudna na poziomie prawnym, a na poziomie merytorycznym - zupełnie bezsensowna - argumentował profesor Łuszczykiewicz.
Dopytywany przez dziennikarzy, co by było, gdyby do tego "połknięcia" WP-A UAM w Kaliszu przez akademię Kaliską doszło, tłumaczył:
- Wykreślenie znamienitej uczelni badawczej z kaliskiego rynku, uniwersytetu, którego dyplom ceniony jest przez pracodawców, byłoby fatalnym błędem. Niemożliwym do naprawienia w przyszłości. Kalisz przez dekady zabiegał o obecność UAM i możliwość kształcenia studentów na miejscu. WP-a UAM w Kaliszu przez 40 lat obecności w mieście wypracował sobie stabilną pozycję i renomę. Wbrew pozorom, taki zabieg byłby niekorzystny nie tylko dla WP-A UAM, ale również dla młodej, kaliskiej uczelni. Podczas, gdy dla WP-A UAM byłby to oczywisty koniec istnienia, dla zbudowanego na tej bazie Uniwersytetu Kaliskiego - fatalny prognostyk na przyszłość. Po co kadra i studenci mieliby pracować nad rozwojem uczelni, skoro można bez wysiłku przejąć czyjś, gotowy dorobek? - pytał w imieniu uniwersyteckiej społeczności profesor.
Pikanterii całej sytuacji, która rozgrywała się nie tylko w gabinetach rektorów obu uczelni, ale też na medialnym forum, dodawały zapowiedzi dokonania fuzji na bazie politycznych decyzji, gdyby kaliska filia UAM nie zechciała "oddać się" dobrowolnie. Wsparcie dla tej idei deklarował choćby ówczesny minister edukacji i nauki - Przemysław Czarnek, podczas odwiedzin Akademii Kaliskiej.
Dziś już wiadomo, że Uniwersytet Kaliski, mógł powstać - i powstał - bez wchłaniania WP-A UAM w Kaliszu. Tym samym bez unicestwiania ponad 40-letniej tradycji kaliskiej filii jednego z trzech najbardziej uznanych w Polsce uniwersytetów. Co prawda Uniwersytet Kaliski przeszedł prawną drogę na skróty i teraz, choćby wobec stanowiska Naczelnej Izby Lekarskiej, zobowiązany jest uzupełnić formalne i organizacyjne braki.
- Właśnie obecność dwóch uczelni – jednej doświadczonej, dobrze umocowanej w akademickiej rzeczywistości i co ważne – twardo stojącej na podium najlepszych uniwersytetów w kraju; drugiej – młodej, świeżej i wyrastającej wprost z kaliskich marzeń i ambicji o akademickości, może być szansą na odmłodzenie Kalisza, wykorzystanie i właściwe ukierunkowanie jego potencjału – podkreśla prof. Piotr Łuszczykiewicz.
Istnienie humanistycznej, artystycznej filii UAM w Kaliszu oraz Uniwersytetu Kaliskiego, skupiającego się na kształceniu medycznych i technicznych kadr, da młodym Kaliszanom prawdziwie szeroką ofertę, a miastu możliwość kształcenia na miejscu specjalistów dziedzin. Funkcjonowanie w Kaliszu dwóch uczelni to wbrew pozorom nie zaproszenie do rywalizacji, ale wręcz przeciwnie – do współpracy.
- Uniwersytet Kaliski stawia pierwsze kroki, WP-A UAM chętnie zaś podzieli się z nim doświadczeniem, udzieli wsparcia. Dla UK najważniejsze teraz będzie nie tylko naprawienie formalnych uchybień i zdjęcie z uczelni „PiS-owskiej” i „Czarnkowej” etykietki. To również odbudowanie dobrego wizerunku, nadszarpniętego pośpiechem czynionych polityczną ścieżką przekształceń. Studenci Uniwersytetu Kaliskiego, to żądni wiedzy, ambitni młodzi ludzie – zasługują na to, by traktowano ich uczciwie, a ich kształcenie – poważnie i odpowiedzialnie – mówi prof. Łuszczykiewicz.