Byłem małym skurczybykiem. Rozmowa z Krystianem Durmanem

2010-06-23 23:51:31 Mirka Zybura

Społecznik, działacz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, patriota, organizator koncertów i imprez, z uporem zaprasza do Kalisza gwiazdy rodzimej sceny reggae. Prywatnie: tegoroczny maturzysta. Z Krystianem Durmanem rozmawiamy na kilka dni przed jego kolejną imprezą w mieście.

Grzegorz Osuch
Grzegorz Osuch
- Wpisałam w wyszukiwarkę internetową twoje nazwisko. Obok twojego profilu na Myspace znalazłam jeszcze informację sprzed trzech lat o tym, że dostałeś nagrodę z uratowanie życia bezdomnemu. Opowiedz coś więcej na ten temat.
- Wielu ludzi słyszało taką historię, sporo gazet się rozpisywało na ten temat. Nic nadzwyczajnego tak naprawdę. Wychodziłem z kościoła, obok którego biło się dwóch bezdomnych. Jeden drugiego tak uderzył, że tamten się przewrócił i uderzył głową o kostkę brukową i ja podszedłem mu pomóc. Okazało się, że nie oddycha, więc trzeba było przejść do pierwszych czynności, najważniejszych. Krzyknąłem, żeby ktoś rzucił woreczek foliowy i jakaś babka rzuciła taką dużą reklamówkę; zrobiłem w tym dziurę, nałożyłem na twarz i dmuchnąłem powietrze i na dwudziestym szóstym czy dwudziestym ósmym ucisku, kiedy przyjechało pogotowie, on załapał powietrze i zauważyłem, że te czynności udało się mniej więcej przywrócić. Pojechał do szpitala, tam się okazało że miał złamane żebro. Nie wiem, czy to ode mnie, czy od uderzenia, ale najważniejsze, że uratowałem mu życie. Po krótkiej hospitalizacji wyszedł ze szpitala.
- Nie czujesz się bohaterem?
- Nie, bo to był mój obowiązek. Gdybym tego nie zrobił, to mógłbym mieć sobie wiele do zarzucenia. Po to byłem szkolony, żeby w takich sytuacjach działać instynktownie.
- Gdzie się tego nauczyłeś?
- Fundacja WOŚP zorganizowała kilka lat temu w Opatówku szkolenie „Ratujemy i uczymy ratować” dla nauczycieli z regionu. Współorganizatorem był Bronek Krakus, który zaprosił mnie do pomocy jako wolontariusza. Skumałem się z tymi instruktorami. Nauczyli mnie i przeszkolili. To były trzy dni szkoleń, więc trzy dni trenowałem uciski, oddechy ratownicze, pozycje bezpieczne. Dostałem piękny, kolorowy certyfikat i zaproszenie na kolejne szkolenia fundacji.
- Jak wielu młodych ludzi zgłasza się do takich szkoleń?
- Na te szkolenia organizowane przez WOŚP, na których też miałem okazję być, czyli Pokojowy Patrol - który później pomaga na Przystanku Woodstock, zgłasza się bardzo dużo osób. Z tego co wiem, ponad 7000 osób jest przeszkolonych. Jedna grupa na weekend to jest od 15 do 25 osób.
- Za udzielenie pomocy dostałeś nagrodę od Prezydenta Kalisza…
- Tak, jednak najważniejsze były dobre słowa, czy nawet zaczepki na ulicy, czy to na pewno ja i gratulacje, że zrobiłem fajną rzecz.
-Pozostańmy jeszcze w temacie pomocy – Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To chyba twoja duża pasja?
- Nie lubię tego tematu, bo ludzie zawsze pytają o to, jak tam się znalazłem, czy przyjaźnię się z Jurkiem Owsiakiem… Po prostu tak się stało, że pojechałem kiedyś do Fundacji i poznałem tam kilku życzliwych ludzi – i oni mnie wkręcili, bo zobaczyli że jestem ambitny i pracuję, a nie obijam się.
- Ale zanim pojechałeś…
- No, zanim pojechałem to pracowałem w Miejskim Ośrodku Kultury w Kaliszu. To tutaj zorganizowałem pierwszy koncert zespołu Leniwiec i kilku kaliskich kapel. To był pierwszy koncert, który zorganizowałem w ogóle i także pierwszy, który zorganizowałem dla kaliskiego sztabu WOŚP. Wcześniej oczywiście zbierałem i liczyłem pieniądze. Później, po tym pierwszym koncercie organizowałem większy, czyli realizowałem główny finał pod teatrem. Wyjechałem do Warszawy z Bronkiem Krakusem ze sztafetą kaliską i tam zobaczyłem, jak rzeczywiście wygląda ta zimowa pozytywna zadyma.
- Ile miałeś lat, kiedy to wszystko się działo?
- Czternaście, piętnaście.
- I zaufali takiemu młodemu dzieciakowi?
- No, jakoś tak wyszło, że Ania Majewska (dyrektor MOK w Kaliszu – przyp. red.) mi zaufała. Spędzałem w MOKu dużo czasu, w pewnym okresie życia był moim drugim domem. Zaufali mi, bo zobaczyli że jestem pracowity. Na pewno przyglądali się moim działaniom i podawali mi rękę. Nie podkładali mi nóg i zawsze chcieli, żebym szedł do przodu.
- No, ale wiesz, organizacja koncertu, kiedy ma się piętnaście lat to chyba nie jest taka prosta sprawa; zaprosić ludzi, ogarnąć to wszystko, jeszcze przy okazji chodzić do szkoły. Plus to, że jesteś młody, na pewno nie ułatwiało ci pracy.
- Wspierał mnie MOK. Poza tym nie miałem takiej granicy, że brałem telefon, ale bałem się zadzwonić do menadżera zespołu. W ogóle nie było takiego strachu. Dzwoniłem do zespołów, pytałem jaka jest sytuacja, jaki mamy nakład finansowy i negocjowałem. Zespoły przyjeżdżały i rzeczywiście patrzyły dziwnie. Do tej pory tak patrzą, kiedy dowiadują się ile mam lat. Junior Stress i 27Pablo, gdy przyjechali pierwszy raz na Dancehall Masakrę, też byli zdziwieni, że tak młody człowiek potrafi grać taką muzykę, robić to w taki sposób i ściągać takie tłumy. Jest we mnie pewność siebie, ale są pewne granice.
- I gdzie przebiegają te granice?
- Wtedy, kiedy ludzie myślą, że jestem gwiazdą. A ja po prostu robię coś innego niż zwykli nastolatkowie. Mam w życiu inne priorytety, szybko dorosłem, może byłem inaczej wychowywany i zacząłem robić to, co robię do tej pory. Największą nagrodą jest podziw tych starych wyjadaczy sceny reggae.
- A propos wychowania – rodzice jak podchodzili do twoich działań?
- Zawsze dawali mi wolną rękę i mieli do mnie zaufanie. W podstawówce byłem małym skurczybykiem: oszukiwałem, kłamałem, nie wiedziałem, z czym się wiąże kłamstwo, ale wyjaśnili mi to rodzice i tak zacząłem dorastać. Spotykałem, między innymi poprzez MOK, ludzi muzyki, miałem duży autorytet w Jurku Owsiaku i marzyłem, żeby go poznać, więc kierowałem się też tym, co on mówi i przenosiłem to na grunt kaliski.
- Czemu umiłowałeś sobie właśnie reggae?
- Nie wiem. Bardzo podziwiałem zespół Vavamuffin, to byli moi bogowie. Tak to ewouluowało, że teraz są to moi przyjaciele, z którymi współpracuję i spotykam się na różnych festiwalach. Grałem reggae przez pewien okres, od Boba Marleya po polskie zespoły. Teraz poznałem Juniora Stressa i 27Pablo, to są moi ojcowie dancehallu, zaszczepili we mnie tę szybszą, karaibską muzykę.
- Nie wierzę, że nie stoi za tym żadna ideologia. Nie utożsamiasz się z tą kulturą?
- Utożsamiam się z tym, co mówi religia rastafari, że najważniejsze są pokój, miłość i szacunek do brata. Myślę, że to było widać już w tej sytuacji pod kościołem – pomoc bratu, nawet temu z marginesu społecznego, jest bardzo ważna. Ale to jest bardziej kwestia wychowania, niż ideologia. Nigdy się zresztą w to nie zagłębiałem. Nawołuję do pokoju, bo nie lubię burd i bójek, zawsze próbuję wszystko dobrym słowem rozwiązywać, co niestety nie zawsze się udaje. Może podświadomie gdzieś to wchodziło w człowieka i teraz wychodzi?
- Pozostańmy jeszcze przy ideologii, kiedy już emocje opadły po 10 kwietnia – stałeś w Kaliszu z flagą pod telebimem z transmisją uroczystości pogrzebowych Pary Prezydenckiej. Pokazałeś wtedy inną twarz od tej imprezowej, człowieka oddającego się doczesnym uciechom. Czym według ciebie jest patriotyzm? Potrzebna była ci taka manifestacja?
- Tak, zresztą niedługo jadę do Warszawy, więc będę chciał odwiedzić Powązki, oddać cześć wielkim Polakom i zobaczyć co się działo w stolicy w tym czasie. Myślę, że w polskim narodzie patriotyzm rodzi się wtedy, kiedy jest takie „bum”. Patriotą będę zawsze, bo Polska mnie wychowywała, bardzo sobie cenię dorobek kultury polskiej, to rzecz niesamowita na tle europejskim i nawet światowym, bo mimo tego, co w Polsce działo się przez lata, kultura nie zanikła i charakteryzowała się duchem walki, co chciałbym kontynuować. Jestem fanem gór i turystyki pieszej, która zrodziła we mnie miłość do Młodej Polski, Witkacego i dała 20 punktów na 20 możliwych z ustnej matury z języka polskiego, bo tematem była „Przyroda tatrzańska inspiracją dla poetów i malarzy Młodej Polski”…
- Wiesz, że to co mówisz, w ogóle nie ma brania u młodzieży?
- Słuchaj, są dwa oblicza Krystiana: Krystian, który robi imprezy i jest fajnie, skacze, bawi się i krzyczy do wszystkich: w górę łapy, i jest druga, spokojniejsza strona, kiedy czytam poezję Młodej Polski, siadam i popijam herbatkę…
- Ale jak siadasz z herbatką, to jesteś sam. Z flagą też byłeś sam, widziałam przecież.
- No tak, szybko dorosłem i może charakterem wybiegłem gdzieś ponad to swoje 19 lat. Może w pewnym momencie stanę i poczekam za innymi. Po prostu doceniam to, co Polacy wcześniej w myśl wolności słowa, sztuki i też dla mojej wolności robili. 10 kwietnia zginęli ludzie, dzięki którym ja mogę robić to, co chcę. I tą myślą była spowodowana moja obecność: że muszę oddać cześć komuś, dzięki komu mogę skakać i krzyczeć na imprezach.
- Z iloma zespołami w Kaliszu skakałeś na scenie?
- Do Kalisza zaprosiłem około piętnastu, a w sumie wspólnie występowałem z około pięćdziesięcioma.
- A jak ty jesteś traktowany przez środowisko reggae?
- Bardzo pozytywnie. Byłem mile zaskoczony, gdy udało mi się złapać pozytywną więź z członkami Vavamuffin, z Mariką, z East West Rockers i innymi zespołami. To jest bardzo miłe, bo ja tak naprawdę nie jestem znaną osobą w środowisku reggae, ale dużą szansę dają mi Junior Stress i 27Pablo z Dancehall Masakry, na które jeździłem grać do Warszawy. I wszystkim muzykom, którzy mnie wspierali w trakcie matury, pisali na Facebooku, że są ze mną i trzymali za mnie kciuki, jestem bardzo wdzięczny, bo taka duchowa pomoc była mi potrzebna w ostatnim czasie.
- Tylko ze względu na maturę ta duchowa pomoc była potrzebna?
- Nie, wiadomo, że jest też potrzebna przy załatwianiu koncertów z innymi zespołami, a że nie znam wszystkich, to inni pomagają, polecają, przekazują sobie nawzajem gdzie była fajna publiczność, gdzie robi się prawdziwy hałas i w wielu rozmowach jest wymieniany Kalisz i kaliska publika.
- Przez tę publiczność różnie bywasz odbierany.
- Tak, ale traktuję to jako zazdrość, bo każdy myśli, że to łatwo przychodzi, a to są lata pracy i kontaktów, lata jeżdżenia na festiwale. Ludzie mnie nie znają, a mówią o mnie bardzo różne rzeczy. Ktoś mnie poznaje i od razu zmienia podejście, mówi: stary, myślałem, że jesteś zupełnie inny, że jesteś gwiazdą. Mówię: nie świecę jak miliony monet i gwiazdą nie jestem. Miło mi, że dostrzegają mnie media, bo chcę poprzez swoje słowa zachęcić innych do robienia czegoś ze swoim życiem, czegoś co innym może przynieść radość, a nie siedzenia ciągle przed komputerem czy picia piwa w knajpie.
- Wziąłeś się również za konferansjerkę.
- Tak się stało, poprzez kontakty i dobre serce Alicji, menadżerki Mariki. W Łodzi szukano konferansjera do poprowadzenia Festiwalu Reggae For Trinity, który odszukałby się w muzyce reggae i Alicja zaproponowała mnie. Wysłałem im biografię, zdjęcia, filmiki. Bardzo pozytywnie zostałem przyjęty w Łodzi, spodobało im się to, co robię i mówię. Zaprosili mnie na kolejną edycję, tym razem Rap for Trinity, która odbyła się w połowie maja i tam publiczność była dużo sympatyczniejsza niż na wcześniej. Może już znali mnie z poprzedniej edycji. To jest miłe, kiedy wychodzę na scenę, jeszcze nic nie powiedziałem, a już są brawa. To mnie bardzo zaskoczyło. Organizatorzy powiedzieli, że wpisałem się już w ten festiwal i zaprosili mnie na trzecią edycję – Rock For Trinity, na której grał między innymi T.Love, a to już jest bardzo wysoka półka.
- Będziesz nadal grał w Kaliszu? Jesteś po maturze, domyślam się, że chcesz wyjechać na studia.
- Tak, zamierzam uciec z Kalisza, ale będę wracał raz w miesiącu i rozkręcał imprezki. Mam nadzieję, że ci wierni słuchacze będą tęsknić, a ja z jeszcze większą frajdą wpakuję się w nasze PKP i zagram tutaj imprezę; aczkolwiek, jeśli będę w innym mieście, to tam też pewnie dorwę jakiś klub i będę rozkręcał imprezy.
- Doświadczenie już masz. Grałeś przecież w Warszawie.
- Tak, na zaproszenie Juniora Stressa i 27Pablo. Bałem się strasznie, bo tam jest zupełnie inna publik, nastawiona na dancehallowe nowości, a ja lubię grać stare, dobre numery, przy których publiczność będzie się dobrze bawiła. Przyjęty byłem bardzo gorąco i okrzyknęli mnie konkretnym wariatem, bo były tańce na barze i darcie mordy i różne wariacje, które można robić z tą muzyką. Zaprosili mnie po raz kolejny do klubu Mandala. Przyszło dużo ciekawskich, którzy chcieli zobaczyć, kim jest ten DurMen Junior. Poznałem tam ludzi, którzy odwiedzają mnie w Kaliszu. Wsiadają w pociąg i jadą cztery godziny po to, żeby pobawić się na imprezie. Oni m.in. pokazują też kroki dancehallowe, których uczą się właśnie w Mandali. 25 czerwca będzie w Kaliszu kolejna Dancehall Masakrah – dogrywka. Tego grania latem będzie dużo, bo nie będzie szkoły, więc będę mógł sobie pozwolić na więcej imprez, co będzie rokowało na przyszłość kolejnymi kontaktami, a przede wszystkim publicznością, której się spodobam lub nie.
- Podczas swoich imprez w Kaliszu grasz kawałek „Zostaw mnie”, za który byłeś mocno krytykowany. Sporo ludzi myślało, że to piosenka dedykowana policji.
- Bo ludzie złapali tylko to brzydkie słowo. Tymczasem kawałek 27Pablo „Zostaw mnie” jest dedykowany wszystkim byłym dziewczynom i byłym chłopakom i to „zostaw mnie, sksynu” odnosi się tylko do dawnych romansów. Ta piosenka nigdy nie była dedykowana policji. Im dedykuję „Czemu boję się” albo „Policja” Juniora Stressa i „Policeman” Jamala. Z policją zresztą różnie bywa. Środowisko reggae jest mocno nękane, czasem bardzo niesłusznie, bo w Warszawie policjanci potrafią dopaść gościa na ulicy i przetrzepać go do suchych majtek i nawet sprawdzić sierść jego psa, czy ten pies czegoś nie ukrywa. Ja nie mówię dosłownie, że chrzanić policję, bo jest zła, tylko dedykuję pewne utwory, które powstały na bazie faktów. Nie rzucam słów na wiatr. Policja robi dużo dobrego, zabezpieczają imprezy, współpracują z nami na Przystanku Woodstock i na finałach Orkiestry. Po prostu spotyka się takich ludzi, którzy nie powinni pracować w policji. O tym między innymi opowiada Junior Stress, śpiewając: „czemu boję się policji, bardziej niż tych ludzi złych, którzy mają na świat zły wpływ”. Nie potrafią zareagować na to, jak ktoś niszczy przystanek autobusowy, ale zwracają uwagę, jak ktoś krzyczy zbyt głośno. Naprawdę są dużo gorsze rzeczy, którymi policja powinna się zająć, niż sprawdzać młodych ludzi bez powodu.
- Ale wiesz chyba czemu tak jest.
- Tak, to jest trawa. Gdyby trawa była zalegalizowana, nie byłoby z tym żadnego problemu.
Przy okazji chciałbym podziękować rodzicom za zaufanie i serce, które włożyli moje wychowanie oraz siostrze za codzienny poranny uśmiech, ukłony w stronę kuzynostwa, ciotek, wujków i dziadków.
Ukłony dla dwóch kobiet, które w ciemno zaufały mi i popierały moje szalone nie zawsze realne pomysły, dla Ani Majewskiej i Ani Adamskiej, dzięki którym zrealizowałem wiele ciekawych projektów.
Za serdeczność i niesamowite życiowe doznania i przeżycia dziękuję całej załodze Owsiak TV oraz Fundacji WOŚP!
Ogromne podziękowania i ukłony w pas dla wszystkich zespołów, zwłaszcza tych najbardziej życzliwych: całej załogi Vavamuffin i Ruff Radics, za dobre słowo, pozytywne kopy, dzięki którym mogłem zrealizować swoje marzenia. Ukłony dla Emili Jonesa!
Chciałbym także podziękować zawsze życzliwej Alicji Perkowskiej, za przyjaźń i koncerty, które mogłem dzięki jej pomocy prowadzić i imprezy, na których mogłem grać!
Uściski dla Mariki i Olka za szeroki uśmiech i ogromne wsparcie, a także rady które zwłaszcza w ostatnim czasie mi podarowali!
I na koniec moim najświeższym najlepszym selektorom ukochanemu 27Pablo i Juniorowi Stressowi za zaufanie i możliwości rozwoju, a także najlepsze denszolowe imprezy!!!
Na zakończenie, największy ukłon po samą ziemię, dla wszystkich którzy odwiedzają moje imprezy i koncerty, za to że jesteście, wasza obecność, dobre słowo i energia to największa radość jaka może mnie spotykać każdego dnia!
W podziękowaniu wszystkim Wam życzę dużo radości i serdeczności z każdego dnia!
Ukłon dla wszystkich przeciwników i malkontentów, fajnie, że jesteście bo dzięki Wam mam dużo radochy czytając wszystkie anonimowe internetowe wpisy!
I pamiętajcie: jak mawia mój ulubiony artysta „Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!” – kto to taki, niech pozostanie zagadką do rozwiązania.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować