Kultura

Zakupami pod choinkę pożegnajmy księgarnię Mirka!

2019-12-12 19:00:36 Arkadiusz Pacholski

Staromiejska, ostatnia niezależna kaliska księgarnia, zostanie zamknięta w sobotę 21 grudnia.

fot. Arkadiusz Pacholski
fot. Arkadiusz Pacholski

Wśród kaliszan i kaliszanek kupujących książki nie ma chyba takich, którzy nie znaliby Księgarni Staromiejskiej na ulicy Śródmiejskiej i jej właściciela – Mirosława Majchrzaka. Mama Mirka, a po jej śmierci on sam, prowadzili ją od 1990 roku. Staromiejska była spadkobierczynią należącej do państwa Księgarni Technicznej działającej w tym samym miejscu od 1953 roku.

Wszyscy, którzy regularnie kupowali u Mirka, wiedzą, że jego kompetencje księgarza wykraczają daleko poza podanie książki z półki. W Staromiejskiej nie zdarza się (jak to bywa w wielkiej księgarniach sieciowych), by literatura piękna stała na półkach z literaturą naukową lub odwrotnie. Szukającym czegoś lub niezdecydowanym Mirek potrafi trafnie doradzić. Sam też bardzo dużo czyta – na kontuarze od jego strony niemal zawsze leży otwarta książka, do której zerka, kiedy w księgarni nie ma klientów. Jeśli czas pozwala, na firmowym fejsie dzieli się wrażeniami z lektury.

Pierwsze dwadzieścia lat swojego istnienia Staromiejska świetnie sobie radziła mimo sporej konkurencji. Jeszcze niecałe 10 lat temu zatrudniała aż trzy pracownice. Inne prywatne księgarnie powstawały i padały, a Mirek twardo się trzymał. W końcu wszystkie pozostałe nie wytrzymały konkurencji z gigantami – Empikiem oraz Matrasem – i Staromiejska pozostała jedyną niezależną księgarnią w Kaliszu. Niestety, postępująca degradacja kaliskiej starówki, zamienionej w jedno wielkie składowisko samochodów, szpetota spowodowana stanem technicznym ulicy Śródmiejskiej, brzydkim szyldami i wszechobecnymi reklamami, a także wydanie przez władze miasta zgody na wybudowanie galerii Amber, która skutecznie wyssała z centrum miasta klientów, z roku na rok zaczęły coraz mocniej odbijać się na kondycji Staromiejskiej. Najpierw Mirek musiał zwolnić jedną ze swoich wieloletnich pracownic, potem druga odeszła sama, na koniec musiał wręczyć wypowiedzenie trzeciej. Zwolnienia jednak nie pomogły – obroty wciąż spadały i wkrótce księgarnia zaczęła przynosić straty.

Gdyby Mirek kierował się gołym rachunkiem ekonomicznym, powinien był zamknąć Staromiejską już jakieś dwa lata temu. Ale on nie chciał tego robić. Księgarnia była jego życiem, nie potrafił się z nią rozstać. Dokładał do niej ze swoich prywatnych oszczędności, zbyt długo i naiwnie wierząc, że kaliska starówka zostanie wreszcie zrewitalizowana i zmieni się w piękne, zadbane centrum nowoczesnego miasta, które swoją urodą przyciągnie na powrót ludzi – jego potencjalnych klientów. Niestety, boleśnie się w tych rachubach zawiódł.

Wielu pewnie tego nie wie, ale przez cały czas działalności Mirek, świetnie świadomy coraz gorszej kondycji materialnej kaliskich bibliotek i szkół, dawał im przy zakupach spore rabaty, na jakie nie mogą one liczyć w księgarniach sieciowych. Gdyby zliczyć oszczędności, jakich dokonały nasze placówki upowszechniania kultury i oświaty przez te dwadzieścia dziewięć lat istnienia Staromiejskiej, z pewnością wyszłaby suma co najmniej pięciocyfrowa – o ile nie większa. Te rabaty – co chciałbym mocno podkreślić – Mirek wciąż daje, nie baczą na stan finansowy jego firmy.

Chciałbym podkreślić, że również ja osobiście jestem beneficjentem wspaniałomyślności Mirka. Od dobrych dziesięciu lat Mirek sprzedaje mi książki bez narzutu, po cenie kosztów. Gdyby nie to, najzwyczajniej w świecie nie byłoby mnie na nie stać. A przecież dla pisarza książki są nie tylko powietrzem, są jego warsztatem pracy; wiele z nich musi zatem mieć na własność, cały czas pod ręką. Bez pomocy Mirka moja biblioteka byłaby zatem znacznie szczuplejsza, a mój umysł – mocno niedoposażony w najnowszą wiedzę i idee. (Nawiasem mówiąc, ostatnio udało mi się wyciągnąć z Mirka, że osób, którym pomagał w podobny sposób, jest jeszcze kilkanaście. Podejrzewam, że tak naprawdę jest ich pewnie ponad dwadzieścia).

Likwidowanie księgarni to niełatwy, a na dodatek kosztowny proces. Mirek musi odesłać tysiące książek do hurtowni i wydawców. Robi to na własny koszt. Musi kupić kartony i pokryć koszta przesyłki. Na zrobione na zamówienie regały, za które swego czasu zapłacił majątek, jak dotąd nie znalazł kupca – i raczej nie znajdzie. Zatem żeby zamknąć interes, musi znów włożyć weń kolejne pieniądze.

Stąd mój gorący apel, który kieruję do tych, którzy przez te dwadzieścia dziewięć lat kupowali w Staromiejskiej; do tych, którzy z pomocą Mirka wzbogacili swoje domowe biblioteczki; do tych, którzy wpadali do niego, żeby po prostu pogadać; słowem – do tych wszystkich, dla których Staromiejska stała się ważnym punktem na mapie Kalisza, a sam Mirek – sympatycznym doradcą i przyjacielem: Pomóżmy Mirkowi! Pomóżmy mu, robiąc u niego ostatnie zakupy! Zbliżają się święta, szykujemy prezenty pod choinkę. Niechaj tym prezentem będzie nasza ostatnia książka ze Staromiejskiej. Ucieszymy nią nie tylko osobę, która ją otrzyma – ucieszymy również Mirka.

W końcu, zgódźmy się, że za te dwadzieścia dziewięć wspólnie spędzonych lat coś się od nas Mirkowi należy. Coś więcej niż słowa, które w trakcie pożegnania w sobotę 21 grudnia wykrzykniemy zgodnym chórem:

Dziękujemy Ci, Mirku!

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować