Zagotował się Ratusz

2012-01-24 14:53:33 Robert Ocetkiewicz i Bartek Hypki

Kilkaset osób zgromadziło się dziś pod kaliskim ratuszem by zamanifestować swoją niechęć do prywatyzacji kaliskich przedszkoli. Pikietujący wtargnęli do ratusza i przyparli przedstawicieli władz miasta do muru. Prezydent rozumie obawy protestujących, ale w prywatyzacja widzi szanse na uratowanie wszystkich placówek.

Powoli przed godziną 15.00 przed kaliskim ratuszem gromadzili się nauczyciele, dzieci oraz ich rodzice, aby sprzeciwić się projektowi uchwały intencyjnej w sprawie przekształcenia przedszkoli publicznych w prywatne. 2 lutego ma być przyjęta uchwała Rady Miejskiej w tej sprawie.
Nauczyciele przynieśli ze sobą transparenty i w dźwięku syren zaczęli swoją akcję protestacyjną. Do protestujących dołączyli również przedstawiciele opozycji z SLD, Kaliskiej Inicjatywy Miejskiej oraz rodzice i dziadkowie dzieci uczęszczających do kaliskich przedszkoli.
Protestujący krzyczeli przez megafon, skandowali hasła i nawoływali prezydenta. W obronie pracowników przeszkoli stanął między innymi Jacek Michalski, prezes kaliskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. Pikietujący żądali, by prezydent do nich wyszedł i wysłuchał ich racji. Gdy wołania tłumu nie przyniosły pożądanego skutku, około godziny 15.30 wszyscy protestujący wtargnęli do gmachu Ratusza, żądając rozmowy z prezydentem.
Kiedy dotarli pod Kancelarię, ten nie chciał do nich wyjść tylko ustami swojego przedstawiciela zaproponował przyjęcie 10-cio osobowej delegacji. Protestujący odrzucili tę propozycję. Poparli stwierdzenie jednego z manifestantów, który powiedział, że „w wyborach wszyscy głosowali na prezydenta, a nie tylko kilkunastoosobowa delegacja”. W końcu władze miasta zdecydowały się otworzyć Salę Recepcyjną, do której wpuszczono zniecierpliwionych ludzi. Na sali, oprócz prezydenta Janusza Pęcherza, pojawili się również wiceprezydent Dariusz Grodziński oraz przewodniczący RM Grzegorz Sapiński. Rozpoczęła się ostra dyskusja.
Na sali prezydent Pęcherz został zasypany gradem pytań. Nauczyciele pytali o swoją przyszłość w szkolnictwie, skarżyli się, że decyzja władz miasta spowoduje obniżenie poziomu nauczania, bo przedszkolami będą zarządzali ludzie, którym zależy wyłącznie na zysku. Rodzice zaś denerwowali się, że nie będzie ich stać na posyłanie dzieci do przedszkoli, zwłaszcza w rodzinach wielodzietnych.
Prezydent stając przed tłumem powiedział: "Nie będę się wycofywał dlatego, że zobaczę protest. Nie boję się przyjść do Was protestujących, bo mam argumenty". Następnie uzasadnił konieczność prywatyzacji: "Jeśli tego nie zrobimy, to dopiero będziemy mieć problem z tymi placówkami. Nie utrzymamy w Kaliszu tylu przedszkoli publicznych".
Po blisko godzinnej dyskusji manifestujący wyrazili swoje niezadowolenie i spora część zebranych osób w połowie spotkania opuściła salę. Najwyraźniej nie byli zadowoleni z odpowiedzi prezydenta.
Efektem protestu jest deklaracja władz miasta, że zwrócą się do polskiego rządu z apelem o zniesienie ustawy w sprawie 5 -ciu darmowych godzin, gdyż to one znacząco obciążają budżet Kalisza. Jak się okazuje - byłaby to pierwsza tego typu inicjatywa w naszym kraju.
Opis planowanych zmian znajdziecie Państwo w artykule:
Bitwa o przedszkola - ciąg dalszy
--------
Dziś pod Ratuszem zapytaliśmy o opinie w sprawie prywatyzacji kilka osób spośród protestujących:



Nie zgadzamy się z decyzjami naszych władz. Bylibyśmy w stanie je uszanować, jeśli ktoś zdecydowałby się z nami rozmawiać. Wszystkie spotkania są wymuszone. Nie zgadzamy się z tym, żeby cała sfera publicznych przedszkoli była sprywatyzowana w naszym mieście. Gdzie tutaj jest mowa o równych szansach dla wszystkich dzieci? Bezpieczeństwie? Jakości kształcenia? Pan Prezydent już powiedział, że liczba dzieci w grupie może się zwiększyć do 35. 10 osób to jest bardzo duża różnica, więc nie mówmy tutaj, że jakość kształcenia się nie obniży. Opłaty za przedszkole będą wyższe, bo w placówkach niepublicznych zabraknie subwencji. Wiemy, że jest kryzys, ale może jakiś wspólny środek znaleźli? Obie strony powinny się zrozumieć. Władze po prostu robią coś za naszymi plecami. My mieliśmy nic nie wiedzieć o prywatyzacji przez jakiś czas. Nam dyrektorzy przekazali, usłyszaną wcześniej od przełożonych informacje, byśmy nic nie mówili wcześniej rodzicom – skandowała przez megafon w imieniu nauczycieli i rodziców Natalia Zawartka-Ignaszak, pracująca w publicznym przedszkolu.
--------



Największe obawy są takie, że moje dzieci mogą przestać chodzić do przedszkola. Nie będzie mnie na to stać. Nie wiadomo co będzie z wykwalifikowaną kadrą i czy nie spadnie poziom kształcenia. Na pewno w prywatnym nie jest taki sam poziom jak w publicznym. Mam nadzieję, że ten protest coś zmieni. Niech się wezmą za własne kieszenie, a nie za przedszkola i edukację dzieci – mówi Anita Szcześniak, mama dwójki dzieci.
--------



Nie popieramy tak złych decyzji w tak krótkim czasie bez naszej wiedzy. Głównie się mówi o nas nauczycielach – co my tracimy. To jest nieprawda. Na prywatyzacji stracą przede wszystkim dzieci, potem rodzice. Ja miałam nawet 36 osób w grupie, ale wtedy była pomoc do dzieci. Teraz się obawiamy tego, że zostaniemy same, po prostu z taką samą liczbą dzieci. Liczę na to, że władza jeszcze raz przemyśli swoją decyzję. W ostatni piątek na spotkaniu mówiono nam, że nikt nas nie zmusza. Dla nas jest jednak jasne, że chodzi o prywatyzację wszystkich placówek – twierdzi Maria Adamska, nauczycielka z przedszkola Niezapominajka nr 3, która ma 26 lat stażu pracy.
--------



Obawiam się, że mimo zapewnień, będą spore podwyżki czesnego. Przedszkole i tak już jest drogie, ale teraz będzie obłęd. Jeśli dojdzie do prywatyzacji, to wiadoma sprawa, że nowy pracodawca zwolni dotychczasową kadrę, bo po co mu tyle opiekunów do dzieci, jak wystarczy jeden. Do przedszkoli powinna być dotacja, bo i tak one są drogie, nawet teraz” – uważa Renata Madejska, babcia opiekująca się małym Igorem.
--------



Ja nie mam nic wspólnego ze szkolnictwem. Często pada, że to nauczyciele prywatę sobie robią i boją się o własne miejsca, ale to nie o to chodzi. Myślę, że ta demonstracja da rządzącym trochę do myślenia, może wtedy sprywatyzują tylko cztery, pięć placówek, a nie wszystkie – mówi Beata Żelazna – jedna z wielu zebranych na proteście matek.
--------------
Wcześniejsze informacje:
godz. 14:50
Dziś na godzinę 15 zaplanowano pikietę pod kaliskim Ratuszem, która miałaby wstrzymać planowaną prywatyzację 16 kaliskich przedszkoli. Na 10 minut przed planowaną godziną rozpoczęcia widać kilka osób. Prezydent Janusz Pęcherz ma spotkanie; nie mamy informacji czy pojawi się przed Ratuszem wieceprezydent Dariusz Grodziński bezpośrednio związany z procesem przekształceń przedszkoli.
godz. 15:00 Prezydent Janusz Pęcherz ma spotkanie prawdopodobnie ze swoim zastępcą - Dariuszem Grodzińskim; w sekretariacie wiceprezydenta ustaliliśmy, że przebywa obecnie w Ratuszu.
Na placu zgromadziło się kilkadziesiąt osób w tym przedstawiciele niektórych ugrupowań politycznych, nauczyciele i rodzice. Do zgromadzonych przemawiają przedstawicielki przedszkoli, które są przeciwne prywatyzacji. Słychać trąbki, megafon, głośne skandowania.
15:30 Pikietujący wchodzą do Ratusza

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować