Wolność, równość, homoseksualizm cz. II (adopcja i religia)

2014-10-01 01:43:00 Maciek Błachowicz

Ostatnim i najważniejszym klejnotem w koronie uprzedzeń jest adopcja dzieci. Wolałbym o niej się nie pisać bo trudno dyskutować o tej kwestii z kimś, kto nie akceptuje uczuciowo – seksualnej odmienności. Cóż, brak poruszenia problemu z pewnością nie zostałby nie dostrzeżony. Argumentacja brzmi tak: Dla dobra dziecka trzeba jej raz na zawsze zakazać i nigdy nie dopuścić.

fot. Biskupi kościoła anglikańskiego. źródło: http://readstuffwithme.wordpress.com/2012/11/21/are-you-with-women-bishops/
fot. Biskupi kościoła anglikańskiego. źródło: http://readstuffwithme.wordpress.com/2012/11/21/are-you-with-women-bishops/

Pierwsza wariacja mówi, że dziecku potrzebna jest pełna rodzina. Jako syn wychowywany przez samotna matkę mogę się z tym zgodzić – na pewno jest trudniej. Tyko dlaczego nie domaga się „oczywiście dla dobra dziecka” zakazu wychowywania przez osoby samotne. Dlaczego nie zmusza się samotnych rodziców do natychmiastowego małżeństwa lub nie odbiera się im dziecka aby oddać je lepszej bo pełnej rodzinie. Tak samo nie wprowadza się przepisu, żeby warunkiem adopcji była pełna (heteroseksualna) rodzina. Jeśli nie domagacie się tego, jesteście niekonsekwentni choć nie jest niekonsekwencją myślenie (ja się ku temu skłaniam), że pełna dwupłciowa rodzina jest lepszym rozwiązaniem niż adopcja przez jedną osobę lub parę jednopłciową. Niektórzy twierdzą, że dziecko mogłoby nabrać złych wzorców tj. dzięki tym doświadczeniom stać się gejem. Myśląc tak, zakłada się chyba, że człowiek jest biseksualny i że pod wpływem odpowiednich działań każdego da się przekonać do tej samej płci. Boicie się, że, ktoś wydobędzie z was homoseksualne skłonności? Jeśli nie, to nie bójcie się, że ktoś też przekaże je dzieciom. Wersja druga argumentacji „anty” mówi, że nie powinno być adopcji przez pary nie hetero, bo takie dziecko będzie dyskryminowane przez społeczeństwo. Prawda – tylko kto jest tu chory i nienormalny: społeczeństwo, dziecko, czy przybrani rodzice tej samej płci? W tym sensie mogę się zgodzić dla dobra dzieci nie powinno być takich adopcji dopóki nie zmieni się nastawienie przynajmniej sporej części ludzi.

Na gruncie religijnym i konserwatywnym
Pozostaje mi oddać głos stronie przeciwnej. Sprawa jest delikatna – chodzi o religię. Można wierzyć w różne rzeczy, w Zeusa, w różowe jednorożce a w naszej części świata w jednego Boga w trzech Osobach. Cechą wiary jest to, że nie poddaje się empirycznej ani rozumowej weryfikacji a jej zasady mogą być nawet sprzeczne z rozumem. Większa część chrześcijan opierając się na autorytecie św. Pawła potępia homoseksualizm jako grzech czyli coś co nie podoba się Bogu. Sądzę, że na gruncie religijnym nie można nikomu tego zabronić wiary o moralnym źle pewnych czynów czy preferencji uczuciowo seksualnej. Problem w tym, że krytycy „zapominają” lub nie chcą dostrzec, że ich potępienie wynika tylko ze względów religijnych. Religie uważają za grzech różne rzeczy np. rozwody, konkubinaty, używanie środków antykoncepcyjnych, nie ma więc powodu, żeby nie miały uważać za grzech nie heteroseksualny sposób życia. Tu gejów i lesbijki powinna chronić zasada świeckości i rozdziału państwa od kościoła. Wierzcie sobie, że Bogu nie podoba się używanie prezerwatyw i seks homoseksualny ale nie zmuszajcie innych do podzielania waszej wiary. Trzeba też dodać, że moim zdaniem istnieje możliwość rozumnej krytyki legalizacji związków i adopcji dzieci na gruncie konserwatywnym. Najdokładniej wyraził ją w „Listach do młodego konserwatysty” Amerykanin Dinesh D’Souza. Warunkiem jest przyjęcie założenie prymatu wspólnoty i państwa nad jednostką. Rozumowanie przebiega tak – choć wszyscy ludzie są równi względem prawa, państwo w szczególną opiekę bierze (uprzywilejowuje) małżeństwo heteroseksualne, gdyż tylko ono (potencjalnie) daje państwu kolejnych obywateli. Związki nie heteroseksualne jako z natury bezpotomne (a więc nic nie dające państwu obywateli) nie muszą cieszyć się równością z uprzywilejowanym związkiem heteroseksualnym. I tu jednak krytycy mogą się zdziwić gdyż konserwatyzm taki (aby być konsekwentny) musi uznać wszelką równość osób heteroseksualnych i homoseksualnych a więc prawo tych ostatnich do nieukrywania orientacji, pełnego bezpieczeństwa czy np. służby wojskowej bez udawania heteroseksualisty. Do tego jednak w naszym pełnym uprzedzeń społeczeństwie daleko.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować