PO CO NAM ZIELEŃ?

Odnoszę wrażenie, że przyjęto politykę sadźmy drzewa byleby z dala od centrum. Podobna polityka jest zresztą na marginesie realizowana w kwestii ścieżek rowerowych. W ten sposób wszystko pięknie wygląda w statystykach – ilość zieleni i ścieżek rowerowych wzrasta – tyle , że na obrzeżach Kalisza!

Parę lat temu, kiedy broniłem potrzeby istnienia zieleni przed ratuszem odpowiedziano mi "ale przecież my kochamy przyrodę – zrobimy klomb w innym miejscu! Nie będę rozwijał tu kwestii “za i przeciw” wspomnianego klombu, rzecz nadaje się na oddzielny i to całkiem sporych rozmiarów tekst." Chciałem jednak zadać parę ważnych pytań tym bardziej, że żaden ze mnie specjalista od pielęgnacji krzewów i drzew. Może ktoś sine ira et studio (bez gniewu i studiując) odpowie mi na moje wątpliwości.

WYCINANIE GAŁĘZI DRZEWA PRAWIE DO GOŁEGO PNIA UZASADNIA SIĘ PIELĘGNACJĄ PRZYRODY – DLACZEGO TAKIEJ FORMY PIELĘGNACJI NIE UPRAWIA SIĘ W NASZYM PARKU MIEJSKIM? Widzę w tym (może błędnie) sprzeczność.

DLACZEGO W MIEJSCU WYCIĘTEGO DRZEWA, CHOĆBY PRZY WALE STAROMIEJSKIM LUB PRZY UL. KAZIMIERZOWSKIEJ NIE DOKONUJE SIĘ NOWYCH NASADZAŃ? Takich miejsc jestem w stanie wskazać sporą ilość.

Wiadomo, że zieleń nie powinna zasłaniać zabytków, ani tym bardziej zaciemniać mieszkań. DLACZEGO JEDNAK NIE SADZI SIĘ GATUNKÓW NISKOPIENNYCH? Czy jarzębiny, sumaki, głogi pospolite, klony jesionolistne nie nadają się do miasta?

Zieleń to spore koszty wiadomo. CZY NIE MOŻNA W WIĘKSZYM STOPNIU SADZIĆ ODMIAN WIELOLETNICH? Czy brzydkich murków, a w szczególności kamiennych brzegów rzeki nie można obsadzić roślinnością pnącą?

CO DALEJ Z CMENTARZEM MIEJSKIM PRZY ROGATCE, CZY MA ON JUŻ KOMPLETNIE ZMIENIĆ SIĘ W KAMIENNĄ PUSTYNIĘ?