Kaliskie wspomnienia

2011-09-19 11:21:18 Andrzej

Witam wszystkich. Niedawno odkryłem ten portal, miasta tak miłego memu sercu. A w nim konkurs, który zainspirował mnie do napisania kilku wierszyków o Kaliszu. Może komuś się spodobają, albo na odwrót pobudzą do ostrej krytyki. To nie takie istotne, wobec przyjemności jaką sprawiało mi ich pisanie. Zapraszam do lektury

Kalisz rok 1967
Kalisz rok 1967
Gdy zima, z nią Styczeń nadejdzie i staw lodem skuty,
na moście opodal Parku sprzedają, złociste Andruty
A w Lutym, gdy zasypie śniegiem, świat cały szarością osnuty,
w niedziele na deser podają, słoneczne Andruty
Marzec pluchę przyniesie – na pewno pomoczysz buty,
nic to, skoro z daleka do Ciebie wołają, bajeczne Andruty
Kwiecień już pierwsze listki, niczym wiosny rekruty,
mile jest je podziwiać jedząc, cieniutkie Andruty
Maj to zakochania festiwal, w nim zawsze miłosne debiuty,
kruchy i eteryczny niczym, teatralne Andruty
Czerwiec, gdy lata zapachem znów będziesz podszczuty,
rozbudzi wczesnym brzaskiem chętnych, na świeże Andruty
A Lipiec, kiedy już w zbożu kolor złoty zostanie rozsnuty,
nasyci słonecznym promieniem, jasnożółte Andruty
Kiedy Sierpniowy księżyc świeci cały ze srebra wykuty,
wiesz już kogo wyobrażają, roześmiane Andruty
Wrzesień czas pędzić do szkoły, znów cyfry, literki i nuty,
w tornistrze Cię mile zaskoczą cudowne Andruty
Już Października kolorowymi liśćmi Park wzdłuż i wszerz jest zasnuty,
na ławeczce koło mostu zobaczysz, szeleszczące Andruty.
Listopad smutkiem jesieni kroczy, w nim długo mijają minuty,
depresja w mig Ci przepadnie gdy kupisz, radosne Andruty
Grudzień i rok już mija, czas drzewko ustroić w odświętne surduty
a może lepiej na nim powiesić, okrągłe Andruty.
Stojąc na moście spoglądam w jasne oblicze księżyca,
przegląda się z góry w Prośnie,
a woda srebro pochwyta.
Niesie je swymi falami przez wąskie kanały Kalisza,
by oddać je później najszczodrzej,
miastu z map Ptolemeusza.
Murom kościółka starego co niebo krzyżem wskazuje,
nada blasku świętości,
szarą ich biel spoleruje.
Drzewom wieki stojącym wysrebrzy grube konary,
ptakom w gęstwinie ich liści,
namaści piórek bez miary.
Uliczkom wałem biegnącym przywróci dawne oblicze,
bruki im sypnie brokatem,
oświetli ich kamienice
A zakochaną parę skrytą pod mostu przęsłem,
przeniesie gdzieś w inny wymiar,
zmiesza z gwiaździstym pyłem.
Rzeko co z taką hojnością rozdajesz księżycowe dary,
płyń wolno i cichutko,
niech wieczór czyni swe czary.
Gdyby ktoś kiedyś zrobił
w zegarze czasu cofanie,
chciałbym tak go nakręcić
by wrócił mnie na spotkanie
tego co już minęło
rzeki co nie zawróci
miasta wieków sławnego
prostotą pięknych ludzi
Może to całkiem głupie
takie moje zachcianie
to co już przeminęło
na zawsze niech pozostanie
rzeka co nie zawróci
miasto wiekami sławne
prostotą piękni ludzie
Na kartach starych zblakłych
albumów fotografii
wspomnień tak żywych jasnych
nikt zatrzeć nie potrafi
tego co już minęło
rzeki co nie zawróci
miasta wiekami sławnego
prostotą pięknych ludzi
Na zawsze tam zostaną
w kadrze czasu zaklęci
dobre chwile nie przemijają
żywe są w mej pamięci
to co już przeminęło
rzeka co nie zawróci
miasto wiekami sławne
prostotą piękni ludzie
Kto raz nad Prosną na wale przysiadł
albo na moście całusa ukradł
lub u Józefa prosił o cuda
w Parku aleje później się udał
szczęśliwy wiosną, latem, jesienią,
zimą, starego miasta alchemią.
Pozdrawiam wszystkich Kaliszan

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować