Dzień Milczenia przeciwko homofobii w Kaliszu: cicho i spokojnie

Organizatorami pierwszego takiego w historii Kalisza protestu były Stowarzyszenie Żywa i kaliski Klub Krytyki Politycznej. - Protestujemy przeciwko homofobii i dyskryminacji osób LGBT (lesbijek, gejów, biseksualnych i transseksualnych) na świecie. To protest międzynarodowy, ale przede wszystkim w Polsce i w Kaliszu - mówiła Ewelina Fordońska, członkini Żywej i klubu KP. Zdaniem organizatorów sytuacja mniejszości seksualnych w Polsce jest trudna. – Pierwszy i podstawowy problem to jest wykluczenie ze społeczeństwa ze względu na swoją orientację - wyjaśniała Ewelina Fordońska. - Nie mogą żyć normalnie, bo dyskryminacja napędza aurę lękową. Nie mogą mówić o życiu ze swoimi partnerami, bo boją się wyśmiania, odrzucenia. Zdarzały się nawet przypadki, że byli zwolnieni z pracy. Przede wszystkim jednak osoby LGBT boją się o swoje bezpieczeństwo.
Według organizatorów mniejszości seksualne z Kalisza ukrywają się. - Można powiedzieć, że żyją w podziemiu. To zamknięte środowisko - wyjaśniała Ewelina Fordońska. - Dlatego zdziwienie: skąd ten protest, czy w ogóle w Kaliszu są homoseksualiści? Oczywiście, że są, tylko się nie ujawniają, bo zwyczajnie się boją. To może również (obok kiepskiej pogody) tłumaczyć niewielką ilość osób na dzisiejszej akcji, która w założeniu ma pomóc stworzyć bezpieczne i przyjazne warunki społeczne dla osób o odmiennej orientacji seksualnej.
Demonstracja na Głównym Rynku przebiegała podobnie jak w innych miastach Polski. Protestujący kilkanaście minut stali w milczeniu, z ustami zaklejonymi taśmą, pod tęczową flagą i hasłami Stop homofobii. - Nasze milczenie jest echem milczenia osób homoseksualnych - dodała Fordońska. - Na co dzień ukrywają się i milczą. Milczymy razem z nimi, aby później przerwać tę ciszę.
Protest w Kaliszu przebiegał spokojnie, mimo ostrej krytyki i gróźb pod adresem organizatorów na lokalnych portalach i forach internetowych. Nad bezpieczeństwem demonstrujących czuwała policja i straż miejska.