Wywiad z Sławomirem Majakiem, trenerem Calisii Kalisz

2012-09-20 15:31:00 Bartek

Sławomir Majak, reprezentant Polski, występował w Lidze Mistrzów, a z Widzewem Łódź zdobywał mistrzostwo kraju. Od tego sezonu jest nowym szkoleniowcem KP Calisia. Jego podopieczni wygrali na razie cztery mecze i jeden zremisowali. Jakie są dalsze plany Sławomira Majaka i jego zespołu?

Bartek
Bartek
Calisia.pl: Cztery zwycięstwa, jeden remis. KP Calisia ma dobrą passę.
Sławomir Majak: Na pewno. Gdy się słuchało radia, czytało portale internetowe, Calisia przed rozpoczęciem tego sezonu była skazywana na pożarcie. Cieszymy się z tej zdobyczy punktowej, którą mamy na razie. To na pewno napawa optymizmem, ale ja przestrzegałem na wszystkich konferencjach prasowych, jak również wczoraj po tym zremisowanym meczu w Katowicach - nie popadajmy w hurraoptymizm, ponieważ zespół nadal jest na etapie budowy i zgrywania się. Punkty wskazują, że ten etap jest już zakończony, ale jeśli chodzi o stronę trenerską, to mamy jeszcze wiele elementów, które musimy poprawić. Było to szczególnie widoczne w meczu z Gryfem Wejherowo, gdzie zagraliśmy nie do końca tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Tylko dzięki jakiejś opatrzności, szczęściu i wspaniałej postawie w bramce Artura (Melona - przyp. red.), zdobyliśmy te trzy punkty. Wiemy o własnych brakach i pracujemy, by je wyeliminować.
C: Następny mecz klub gra z Lechem Rypin, liderem tabeli.
SM: Będzie to ciężki mecz, zresztą Calisia ma takie porachunki z tym zespołem, jeszcze z III ligi. Zawsze była ostra rywalizacja między zespołami. Przyjeżdża lider, a jednocześnie beniaminek tych rozgrywek. Nikt chyba nie spodziewał się, by po tylu kolejkach zespół ten nadal znajdował się tak wysoko. To też skłania do takiej refleksji, byśmy byli na ten mecz bardzo skoncentrowani, bardziej zmobilizowani i zagrali lepiej, by pokusić się o jakąkolwiek zdobycz punktową.
C: Jakie cele stawia klub przed trenerem Calisii?
SM: Gdy poznawaliśmy się to zdawaliśmy sobie sprawę, że po tych ubytkach kadrowych, które miały miejsce w przerwie letniej, gdzie właściwie z tego podstawowego składu zostało nam trzech piłkarzy, ten zespół będzie budowany na zupełnie innych zasadach. Na pewno celem jest utrzymanie się w II lidze, ale tak, by nie była to walka do ostatniej kolejki, a potem dywagowanie czy się utrzymamy czy nie. Chcemy to sobie zapewnić kilka, a może nawet kilkanaście kolejek wcześniej. Chcemy skupić się w przerwie letniej tylko i wyłącznie na przygotowaniach, a nie na kompletowaniu zespołu. Te punkty, które teraz mamy, pozwalają patrzeć na te plany w optymistyczny sposób. Aczkolwiek te brak kadrowe, które mamy, mogą nam się odbić, ale miejmy nadzieję, że nastąpi to jak najpóźniej.
C: A forma naszych piłkarzy. Będzie ona wzrastać, czy teraz już osiągnęła najwyższy pułap?
SM: Każdy zawodnik, który przychodził do nas, był na innym etapie przygotowań. Jeden był dobrze przygotowany, drugi trochę gorzej, a jeszcze inny w ogóle. Czasu nie da się oszukać, jeśli nie przepracowało się dobrze okresu przygotowawczego, te braki motoryczne wyjdą na wierzch.
C: Jaki styl gry, raczej ofensywny czy defensywny, będzie prezentowała Calisia pod Pana skrzydłami?
SM: Dostosowujemy taktykę do zespołu, z którym gramy. Jeśli ktoś dobrze śledzi skład naszego zespołu, to wie, że nie jest tak, że wygrywamy mecz w jednym składzie, to w tym samym wychodzimy na następny. Robimy zmiany by odciążyć tę podstawową jedenastkę, a zawodnicy z ławki też mogli pograć. Zmiany są jednak kosmetyczne, na dwóch, najwyżej trzech pozycjach, bo na takie możemy sobie tylko pozwolić.
C: Jaką ma Pan taktykę na Rypin?
SM: Taktyka na Rypin to nie stracić bramki. Gramy na zero z tyłu, to zawsze mamy chociaż punkt. Nie możemy być zachłanni, aczkolwiek nie chcę być minimalistą, bo trener i zawodnicy też chcą mecze wygrywać i kasować trzy punkty. To jest najważniejsze. Ale czasami ten jeden punkt jest bardzo ważny, bo np. ostatnio dał nam awans o jedną pozycję w tabeli.
C: Teraz może trochę inne pytanie - co zmieniło się w reprezentacji Polski za czasów, kiedy Pan grał i teraz. Szczególnie w perspektywie ostatnich Mistrzostw Europy.
SM: To jest prawdę mówiąc dekada wstecz, albo nawet dwie, także nie ma tutaj co porównywać. Inne czasy, inne rozgrywki, inne składy i oczekiwania. Podczas Mistrzostw Europy oczekiwania były wielkie, a rzeczywistość okazała się brutalna. Nie wyszliśmy z grupy, którą każdy uważał za słabą. Ja akurat za bardzo ciężką, bo wszystkie drużyny mogły z niej wyjść. Powinniśmy jednak przejść do fazy pucharowej, ponieważ jak nigdy wszystko zależało od nas. W tym głównym meczu z Czechami byliśmy tylko tłem dla przeciwników, co zresztą było widać gołym okiem. Szkoda, że tak się stało. Sukces organizacyjny imprezy ogromny, natomiast sportowy już mniej. Kadra za moich czasów miała bardziej wyrównany skład. Mamy obecnie trzy gwiazdeczki, aczkolwiek moim osobistym zdaniem oni nie prezentują tego, co w klubie. A takim typowym przykładem dla mnie jest Ludovic Obraniak, który w Bordeaux strzela bramki, asystuje, jest czołową postacią, a w reprezentacji Polski gra zdecydowanie poniżej oczekiwań. Nie wiem, jak zawodnik może z dnia na dzień tak stracić formę. To samo dotyczy zawodników z Dortmundu, którzy stanowią siłę napędową klubu. Ostatnio byłem osobiście we Wrocławiu na meczu z Mołdawią - dla mnie trójka z Borussi była najsłabsza na boisku. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.
C: Jak Pan uważa, kto sięgnie po puchar tegorocznej Ligi Mistrzów?
SM: To jest pytanie, które zawsze sprowadzało się do tego, że wymieni się Real, Barcelonę, Juventus czy Chelsea. Mamy już parę zaskakujących wyników w fazie grupowej - zwycięstwa Bate Borysow czy Cluj. Nie są to może sensacje, ale duże niespodzianki. Dobrze to rokuje dla kibiców, ponieważ w tym roku ta liga będzie bardzo ciekawa.
C: Bardzo dobrze grał wczoraj również Juventus, który zremisował z Chelsea. Pan ma doświadczenie, jeśli chodzi o grę z włoskimi zespołami. Jakie szanse mają Włosi w tych rozgrywkach?
SM: Mam niewielkie doświadczenie. Miałem przyjemność grać tylko przeciwko Milanowi w Pucharze UEFA i potem z reprezentacją z Włochami. To było 15 lat temu i wiele się zmieniło, aczkolwiek poziom był o wiele wyższy, niż teraz. Choć w 2006 roku każdy Włochów skazywał na pożarcie, a zdobyli mistrzostwo świata. Teraz, przed Mistrzostwami Europy w Polsce stawiałem na finał Hiszpania-Włochy i myślałem, że Włosi wygrają. Tym bardziej po meczu z Niemcami, gdzie Włosi zagrali wspaniały mecz. Ale chyba kosztował on ich wiele wysiłku, bo w finale było widać, że Hiszpanie zdominowali ich.
C: Dziękuję. Życzę powodzenia Panu i drużynie Calisii podczas całego sezonu.
Rozmawiał Bartłomiej Hypki

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować