Społeczne

Szkoła na Dobrzecu. Prowadzone są kontrole i audyty. Jest zawiadomienie do prokuratury. Grzegorz Kulawinek: „Wyczyścimy sprawę do białej kości”. Była dyrektor placówki: „Jestem zaskoczona całą sytuacją. Przez 20 lat nikt nie miał zastrzeżeń do mojej pracy”.

2021-11-03 14:30:00 MW

Do lokalnych mediów wyciekły wyniki wstępnej kontroli w ZS-P nr3, które obciążają konto byłej dyrektor placówki. Aktualnie prowadzone są cztery kontrole oraz audyt ze strony Miasta obejmujący działania dyrekcji na 5 lat wstecz. Ponadto śledztwo w sprawie monitoringów z wizją i fonią bada prokuratura. Wiceprezydent Grzegorz Kulawinek odpowiedzialny za oświatę deklaruje wyjaśnienie całej sytuacji. Była dyrektor placówki, której stawia się poważne zarzuty jest zaskoczona całą sytuacją i twierdzi, że nikt przez 20 lat nie miał zastrzeżeń do jej pracy - Mam przeczucia, że to jest jakaś zazdrość, podłość i nic więc - mówi była dyrektor.

fot. MW
fot. MW

Na prośbę byłej dyrektor placówki w artykule nie będzie pojawiało się jej imię i nazwisko. Nowa dyrektor ZS-P nr 3 nie chciała rozmawiać z naszą redakcją.


Najpierw była kontrola

W ubiegłym roku szkolnym kontrolowano wszystkie kaliskie publiczne placówki oświatowe pod kątem przydziału godzin zastępstw tzw. doraźnych realizowanych przez kierownictwo szkół w celu ograniczenia nadużyć w tym zakresie. Co stwierdzono w ZS-P nr 3?

Według informacji przekazanych przez wiceprezydenta Grzegorza Kulawinka stwierdzono, że:

  • Od stycznia do kwietnia 2021 r. (w okresie ferii zimowych, nauczania zdalnego i wiosennej przerwy świątecznej) ówczesna dyrektor przydzielił sobie 73 godziny zastępstw doraźnych, a wicedyrektor 71 godzin zastępstw doraźnych. Była to największa skala spośród wszystkich kaliskich szkół
  • Zatrudniono córkę byłej dyrektor na pół etatu nauczyciela oraz męża w wymiarze 0,7 etatu jako pracownika gospodarczego (Obie te osoby po przegranym konkursie przez byłą dyrektor rozwiązały umowę). Stwierdzono także zatrudnienie siostry wicedyrektora na stanowisku administracyjnym w pełnym wymiarze pracy w tej szkole. 31 sierpnia (w ostatnim dniu działania byłej dyrektor placówki) dyrektor dokonała przeniesienia siostry wicedyrektora, na jej wniosek, do innej placówki edukacyjnej.

Natomiast już we wrześniu tego roku sierdzono, że (z informacji przekazanych przez wiceprezydenta Grzegorza Kulawinka):

  • Ostatniego dnia funkcjonowania na stanowisku byłej dyrektor (31 sierpnia 2021r.) podpisała ona umowy o prace z nowymi nauczycielami na tzw. godziny (np. 5/18, 9/22) pomimo, iż w placówce byli już zatrudnieni częściowo nauczyciele posiadający kwalifikacje do nauczania danego przedmiotu i nie mający pełnych etatów w tej placówce. (Osoby, które zostały wpisane do arkusza organizacyjnego placówki, tym samym nie podlegały zaopiniowaniu przez związki zawodowe, organ nadzoru pedagogicznego oraz nie zostały zatwierdzone przez organ prowadzący placówkę, czyli Urząd Miasta Kalisza, do czego każdego dyrektora zobowiązuje ustawa Prawo Oświatowe)
  • Części administracji placówki w sierpniu zostały przyznane podwyżki wynagrodzenia, a pracownikom obsługi zwiększone wymiary zatrudnienia, co również nie zostało uwzględnione w arkuszu organizacyjnym placówki.

"O zarzutach dowiedziałam się z internetu"

 

Jak twierdzi była dyrektor o stawianych jej zarzutach dowiedziała się z prasy i internetu, ponieważ nikt z władz miasta nie chce z nią rozmawiać, nie chce słyszeć jej wyjaśnień - Jesteśmy w trakcie oczekiwania na odpowiedź jeśli chodzi o kontrole przeprowadzone w placówkach w sprawie zastępstw doraźnych – mówi Beata Szymczak pełnomocnik byłej dyrektor ZS-P nr 3 - Pojawił się zarzut, że moja klientka otrzymała 73 zastępstwa doraźne, niemniej aby mieć pełen obraz tej sytuacji potrzebny jest nam protokół z tej kontroli, czy rzeczywiście placówka w której moja klientka pełniła funkcję dyrektora jest jedyną – i jak podkreśla - Dyrektor działa w granicach prawa, a nagle się dowiadujemy, że jest czyniony w tym stosunku do niego zarzut. W naszej ocenie to jest dość niesprawiedliwe – dodaje.

Sama była dyrektor twierdzi, że zastępstwa doraźne były prawnie dozwolone - Jeśli chodzi o zastępstwa doraźne to najważniejsze jest zapewnienie dzieciom opieki i bezpieczeństwa – musi to zrobić dyrektor jeśli nie ma nauczycieli, bo są na zdalnym nauczaniu. Najważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa i organizacja pracy placówki – mówi była dyrektor szkoły przy ul. Św. Michała.

 

Nepotyzm! Nepotyzm?

 

W przedstawionych prasie przez wiceprezydenta Grzegorza Kulawinka informacjach o nieprawidłowościach czytamy, że „Zatrudniono córkę byłej dyrektor na pół etatu nauczyciela oraz męża w wymiarze 0,7 etatu jako pracownika gospodarczego”. Wiceprezydent na spotkaniu z rodzicami 20 października bezpośrednio nazywa tę sytuację nepotyzmem.

Ale czy nikt tego wcześniej nie widział? - Dość mocne jest sformułowanie, że „stwierdzono zatrudnienie córki Pani dyrektor”. Jest to wątek, który stanowczo chcę podkreślić, ponieważ dziwne jest, że stwierdzono to dopiero w 2021 roku, że córka Pani dyrektor jest zatrudniona od 10 lat na tym stanowisku. Jest to osoba, która posiada stosowne do zajmowanego stanowiska wykształcenie i co najważniejsze jest to osoba, która w 2019 roku otrzymała nagrodę od prezydenta Kalisza, a w 2021 roku dowiadujemy się, że zostało stwierdzone przez Wydział Edukacji, że córka mojej klientki jest zatrudniona. Coś tutaj nam nie pasuje. O czym w ogóle rozmawiamy? Jest pewna rozbieżność faktami, a informacjami które przedostał się do prasy – mówi Beata Szymczak.

Jak podkreśla była dyrektor jej mąż przez blisko 20 lat wykonywał pracę na rzecz placówki i został ujęty w arkuszu organizacyjnym, który zatwierdził organ prowadzący, czyli Wydział Edukacji.

 

Burzliwe przekazanie placówki



Czynności związane z przekazaniem stanowiska dyrektora oraz samej placówki na przełomie sierpnia i września nowemu dyrektorowi, w obecności zastępcy Naczelnika Wydziału Edukacji przebiegły w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach - Przekazanie placówki odbyło się w bardzo dziwny sposób. Na początku Pani dyrektor nie przyjęła majątku. Przy drugim spotkaniu Pani dyrektor pojawiła się z pełnomocnikiem i to już zaczęło być dla nas bardzo zastanawiające – mówił podczas spotkania z rodzicami i nauczycielami 20 października wiceprezydent Grzegorz Kulawinek.

To spowodowało, że Miasto zdecydowało się zlecić kontrolę, która ma wyjaśnić przede wszystkim sytuację majątkową placówki. Poza tym od tygodnia w ZSP nr 3 trwa audyt.

A jak to wyglądało ze strony byłej dyrektor? - Fakt przekazania placówki sierpniu 31 sierpnia w naszej ocenie był kontrowersyjny z prostej przyczyny. Najprawdopodobniej gdybyśmy poprosili o taki audyt jeżeli chodzi o przejęcie placówek przez nowych dyrektorów, najprawdopodobniej podkreślam ponieważ nie mam pełnej wiedzy, okaże się że jest to jedyna placówka gdzie zezwolono aby nowy dyrektor 31 sierpnia nie przejął placówki gdzie moja klientka od 26 sierpnia była do dyspozycji dyspozycji nowej pani dyrektor, aby wprowadzić ją, aby przekazać jej placówkę. A co się okazuje? 31 sierpnia nowa dyrektor o godz. 8.00 rano oświadcza mojej klientce, że na nie przyjmie placówki ponieważ ma o godz. 9.30 naradę dyrektorów – informuje Beata Szymczak.

Na 10 września wyznaczono nowy termin przekazania szkoły - Udałam się wtedy z moją klientką. Na spotkaniu była naczelnik, jej zastępca oraz nowa dyrektor. Podczas tego spotkania wręczono nam protokół z zastrzeżeniami i uwagami. W pierwszej kolejności wskazałam, że niestety nie jesteśmy w stanie go podpisać ponieważ te wszystkie nieprawidłowości, które w ich ocenie się pojawiły, my nie mamy możliwości zweryfikowania ponieważ nie wiem co od 1 do 10 września się działo. Bo mogło się stać wszystko. Moja klientka zdała klucze, nie miała już wejścia do placówki, tam mógł wejść każdy, mógł zrobić cokolwiek. My nie wiemy co się działo, nikogo o nic nie posądzamy, ale też tej odpowiedzialności nie bierzemy – mówi pełnomocnik byłej dyrektor.

 

„Codziennie coś wychodzi”



Trwa kontrola Wydziału Edukacji oraz audyt Urzędu Miasta, który pierwotnie miał obejmować ostatnie 3 lata działania placówki, jednak został rozszerzony do okresu 5 lat. Inspekcja „wyciąga” kolejne podejrzane działania byłej dyrekcji, jednak nadal nie można o nich mówić oficjalnie. - Codziennie coś wychodzi. Jeżeli potwierdzą się te nieprawidłowości, które wskazywali rodzice i nauczyciele to po zbadaniu i wynikach pokontrolnych wyciągniemy konsekwencje wobec wskazanych osób – mówi wiceprezydent Grzegorz Kulawinek – Ale na to potrzebujemy jeszcze czasu. Kontrola trwa – dodaje.

Po upublicznieniu wstępnych wniosków z kontroli wydziałowych wiceprezydent Grzegorz Kulawinek otrzymał byłej dyrektor ZSP nr 3 pismo o nieszkalowanie dobrego imienia – W opinii prawników jest to „straszak” przedsądowy, dlatego postanowiłem po uzgodnieniu z doradcami, aby nie wypuszczać pewnych informacji dopóki nie będę miał gotowego dokumentu. A ten dokument będzie. Tylko muszą dać mi Państwo czas. Ja przeprowadzę tę kontrolę, używając metafory „Do białej kości wyczyszczę”, wszystko wyciągnę - to co jest, a tego co nie ma wyciągnę z innych placówek – dosłownie i w przenośni – mówił podczas spotkania z rodzicami 20 października wiceprezydent Grzegorz Kulawinek.

Faktycznie pełnomocnik byłej dyrektor przesłała pismo, w którym wyjaśnia zawarte w mediach informacje - Napisaliśmy wprost, aby przestano uprawiać brudną politykę kosztem mojej klientki – mówi Beata Szymczak - Zarzuty były postawione w mediach, bo ze mną nikt nie rozmawiał. Ja o tych zarzutach się dowiedziałam otwierając internet – mówi była dyrektor ZS-P nr3 - Dlaczego ze mną nikt nie rozmawia? Mijają dwa miesiące nikt ze mną nie rozmawia – dodaje i jak sama wyznaje, że nie boi się kontroli ponieważ przez 20 lat wszystko było prowadzone legalnie.

- Najpierw kontrola miała obejmować okres 3 lat, następnie zwiększono go do 5 lat. Jest to dla nas zastanawiające, możemy tylko podejrzewać, że trzyletni okres nic nie wykazał więc cofnięto się do 5 lat, żeby jednak coś znaleźć. Jak to się mówi „Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”. Możemy się domyślać, że może o to chodzić – zauważa pełnomocnik byłej dyrektor.

Poniżej znajduje się pismo przesłane przez adwokat Beatę Szymczak pełnomocnika byłej dyrektor do wiceprezydenta Grzegorza Kulawinka.

 

Poniżej znajduje się odpowiedź wiceprezydenta Grzegorza Kulawinka na pismo adwokat Beaty Szymczak.

 

Co z przedszkolem? Czy zostanie zamknięte?



- Rodzice boją się, że przedszkole może zostać zamknięte – mówił jeden z rodziców na spotkaniu 20 października. A wszystko to przez zbyt dużą liczbę dzieci przyjętych do zerówki. Sanepid podczas kontroli stwierdził, że zgodnie z zasadami epidemicznymi klasy są zbyt małe, aby przebywała w nich pełna liczba dzieci przyjętych do grup.

- Cały czas mówiłam dyrektorce „Jest za dużo dzieci”. W odpowiedzi usłyszałam „Jak się nie podoba to…” – mówiła na spotkaniu nauczycielka w przedszkolu – Ktoś zawinił z przedszkolem, zrobił ogromne bagno i my cierpimy – dodaje i pyta retorycznie - Czemu sanepid nie czepiał się 10 lat temu?

Jak teraz wiadomo liczba dzieci w przedszkolu została przekroczona aż o 28 dzieci, a mimo to w sierpniu naczelnik wydziału Ewelina Dudek otrzymała informację od byłej dyrektor, że w tej placówce nie ma problemu przepełnienia – Ni stąd ni zowąd pojawia się kontrola Sanepidu, która tak naprawdę jest donosem do Warszawy i dostajemy zalecenia pokontrolne. To są zalecenia Sanepidu. To nie jest straszak, nikt nam niczym nie grozi o zamknięciu placówki. Postanowiliśmy z Sanepidem znaleźć rozwiązanie. Będę oczekiwał, że Sanepid pomoże nam rozwiązać ten problem – mówi wiceprezydent Kulawinek podkreślając, że nie ma możliwości aby przedszkole przestało funkcjonować.

Dlaczego przyjęto więcej osób do przedszkola? - W tamtym roku przewodniczący rady osiedla przyszedł do mnie z informacją, że nie przyjęłam chętnych dzieci do przedszkola, które cieszy się dobrą renomą mimo tak skromnych warunków lokalowych – mówi byłą dyrektor ZS-P nr 3 - W lutym poszliśmy do wiceprezydenta Grzegorza Kulawinka powiedział wtedy, że to trzeba przemyśleć, bo on dodatkowych środków na to nie da, że muszę ograniczyć zatrudnienie w świetlicy, no ale pomyślimy. W marcu otrzymałam informację z Wydziału Edukacji, że mamy zgodę na czwarty oddział. Miał być to oddział dzieci sześcioletnich 14 osób – dodaje.

Czy ktoś z wydziału był zobaczyć jakie są warunki lokalowe placówce? - Nikt z organu prowadzącego nie był u mnie zobaczyć w ogóle placówki – mówi była dyrektor i dodaje – Nikt nigdy nie pytał jakie są metraże szkole. W szkole miałam wyznaczoną salę pełnometrażową, ale ja swojej tajemnicy nie zdradziłam, bo skoro przegrałam konkurs na dyrektora to ja nie będę komuś mówiła komuś jak ma prowadzić placówkę – dodaje.

 

Monitoring z dźwiękiem



Kolejnym aspektem, który niepokoi rodziców i nową dyrekcję jest wskazanie wykrycia monitoringu, który zamiast nagrywać sam obraz nagrywał również dźwięk. - Czytałem audyt firmy zewnętrznej, który stwierdził wizję i fonię w 11 kamerach. Pokazał to audyt zewnętrzny. Dowiedziałem się od obecnej dyrektor, że sprawa została zgłoszona na prokuraturę – mówi wiceprezydent Grzegorz Kulawinek.

- Do Prokuratury Rejonowej w Kaliszu wpłynęło zawiadomienie dotyczące podejrzenia niezabezpieczenia w sposób właściwy sieci w placówce dydaktycznej i sieci monitoringu. Aktualnie te informacje zawarte w zawiadomieniu podlegają weryfikacji, a prokuratura ma 30 dni na zebranie materiałów i podjęcie decyzji o ewentualnym wszczęciu lub umorzeniu postępowania – mówi prokurator Maciej Meler rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

- Mamy zgłoszenie dotyczące tej sprawy. Czynności prowadzone są w sprawie, a nie przeciwko jakiejś osobie – mówi asp. Anna Jaworska-Wojnicz rzecznik KMP w Kaliszu. Sprawa badana jest z art. 267 KK – czyli „Bezprawne uzyskanie informacji”. Trwają przesłuchania świadków. Zabezpieczono materiał procesowy.

Tu również spotykamy się z zaskoczeniem byłej dyrektor na przedstawiane informacje - Dla nas to też jest zastanawiający wątek ponieważ kolejny raz dowiadujemy się z prasy, że w ogóle taki zarzut jest, że jest jakieś zawiadomienie do prokuratury – mówi Beata Szymaczak - Nas będzie też ta sprawa ciekawiła w jakim kierunku pójdzie i w oparciu o jakie dowody zostało to zawiadomienie złożone. Moja klientka stanowczo zaprzecza, aby coś takiego miało miejsce, a w szczególności jeżeli chodzi tutaj o dźwięk. Pani dyrektor nic o tym nie wie – dodaje.

Na prośbę byłej dyrektor placówki w artykule nie będzie pojawiało się jej imię i nazwisko. Nowa dyrektor ZS-P nr 3 nie chciała rozmawiać z naszą redakcją.

 

Dlaczego wcześniej nic nie robiliście?”. Wydział Edukacji + Kuratorium Oświaty =...



„Dlaczego wcześniej nic nie robiliście jak było tak źle?”, „Gdzie żeście byli wcześniej? - takie pytania otrzymywała kadra szkoły - Pisaliśmy pisma do kuratorium, do wydziału – mówi nauczycielka … jednak jak twierdzi sprawy były „zamiatane pod dywan” w Wydziale Edukacji oraz w Kuratorium Oświaty.

Jednym z przykładów pisma przesłanego przez nauczycieli był dokument sprzed 1,5 roku - Wiemy doskonale, że było pismo nauczycieli, które było skierowane 1,5 roku temu do urzędu. Ówczesny naczelnik otrzymał to pismo. Pojawił się w tej szkole. Otrzymałem informację, że wszystko jest dobrze, że sprawa jest załagodzona, że w sumie to nic się tutaj nie dzieje – mówił na spotkaniu z rodzicami wiceprezydent G. Kulawinek – Taką informację otrzymałem. Trudno nie przyjąć tej informacji, skoro mówi to naczelnik, który podlega pode mnie i od tego jest – dodaje.

- Zauważam pewne rzeczy, o których nie mogę powiedzieć wszem i wobec oficjalnie – czekam na wyniki kontroli – mówi wiceprezydent – Mamy teraz naczelnik Ewelinę Dudek i nie ukrywam, że zmiana na tym stanowisku spowodowała, że pewne rzeczy ujrzały światło dzienne – dodaje.

Zarzucano na spotkaniu byłej dyrektor dobre, wręcz koleżeńskie układy z przełożonymi z Wydziału Edukacji i Kuratorium Oświaty - Nigdy to nie byli moi przyjaciele, ani znajomi – stanowczo podkreśla odrzucając zarzuty - Z panem naczelnikiem to nawet nigdy nie byłam po imieniu, zawsze „pan naczelnik” - dodaje.

Jak podkreśla byłą dyrektor jej stosunki z pracownikami przez 20 lat pracy w tej szkole w jej odczuciu były dobre - Nigdy ode mnie żaden pracownik nie dostał żadnej kary, czy upomnienia, a broń boże nagany, ani notatki. Moje relacje z pracownikami to zawsze była rozmowa, bo ja uważałam, że przez rozmowę możemy najwięcej osiągnąć. Odkąd objęłam funkcję dyrektora wszyscy zrobili awans zawodowy i to na bardzo wysokim poziomie, wszystkich wspierałam – mówi była dyrektor placówki.

 

O co tu chodzi? Jeden winny?

 

Sprawa jest bardzo rozwojowa i wielowątkowa. Najwięcej mogą powiedzieć kontrole i audyty, które wkrótce powinny się zakończyć. Ich wyniki mogą „rozjaśnić całą sprawę”.

- Za wszelkie zło które się dzieje przypisywane jest mojej klientce. Zauważyliśmy, że co by się nie wydarzyło to jest jeden winny. Nie, moja klientka stanowczo zaprzecza nic takiego nie ma miejsca, też jesteśmy zaszokowani tym co się teraz dzieje, no ale to już ani odpowiedzialność ani nie sprawa mojej klientki – mówi Beata Szymczak - Czuję się ofiarą spisku, bo ja uważam, że po 35 latach pracy 20 lat pełnienia funkcji dyrektora w życiu ze mną nikt z władz nie rozmawiał. Ani notatki nie miałam, że coś źle robię, nikt nigdy nawet nie powiedział „pani dyrektor niech się pani zastanowi, że pani ma córkę zatrudnioną czy męża czy kogokolwiek”. Nigdy nikt ze mną nie rozmawiał ani ze starej władzy, ani z nowej władzy – dodaje była dyrektor ZS-P nr 3.

Czekamy, tak jak była dyrektor, ale też władze Miasta na wyniki prowadzonych kontroli. Podobne kontrole mają się odbyć w trzech innych szkołach na terenie Kalisza.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Te artykuły mogą cię zainteresować