Polityka
Stand-up Mentzena w Kaliszu
Napięty był grafik piątkowych występów Sławomira Metnzena w naszym regionie. O 16 kandydat Konfederacji na prezydenta był w Krotoszynie, o 17 w Ostrowie Wielkopolskim, o 18 w Pleszewie, a o 19 w Kaliszu. Słowo "występ" oddaje chyba zresztą dobrze charakter tych wizyt, bo Mentzen objeżdża kolejne miejscowości w kraju ze ściśle wyreżyserowanym 20-minutowym "stand-upem". W Kaliszu polityka przywitały tłumy zwolenników.

Jeśli ktoś liczył, że w Kaliszu usłyszy od Sławomira Mentzena cokolwiek, czego nie mówił na swoich dotychczasowych, licznych spotkaniach z potencjalnymi wyborcami, albo zobaczy coś, czego jeszcze nie widział w internetowych relacjach, mógł poczuć się rozczarowany. Spotkania z Konfederackim kandydatem na prezydenta wyglądają bowiem identycznie niezależnie od miejscowości (sprawdziła to Dominika Sitnicka, dziennikarka OKO.press, ale można się także o tym przekonać, oglądając transmisje z wystąpień kandydata w różnych miastach): scena "pod chmurką", dynamiczne wejście, agresywna retoryka, żarty wymierzone w konkurentów politycznych (z pominięciem Karola Nawrockiego) i dobrze przećwiczone hasła, które mają porwać tłum. Po przemówieniu standardowa sesja zdjęciowa, po której kandydat szybko odjeżdża do kolejnego miasta. Publiczność nie ma okazji do zadawania pytań – Mentzen nie dopuszcza do interakcji, a jego zwolennicy otrzymują gotowe argumenty w formie chwytliwych one-linerów. W Kaliszu dało się nawet usłyszeć, że Mentzen "odpowiada" na głosy z publiczności, które... nie padły, ale najwyraźniej były przewidziane w scenariuszu spotkania.
W każdej miejscowości Mentzen porusza w identyczny sposób ten sam zestaw tematów: zagrożenie ze strony imigrantów, niekompetencja elit rządzących, obietnica wprowadzenia niskich podatków i bezpieczeństwo jako domena Polski. W Kaliszu, podobnie jak w innych miastach, kandydat Konfederacji powtarzał swoje stałe kwestie o "bezpiecznej Polsce", którą trzeba "chronić przed obcymi". "Im więcej jeżdżę po Polsce, tym bardziej dumny jestem z tego, że jestem Polakiem i mieszkam w Polsce" – mówił Mentzen na kaliskim rynku. "Coraz bardziej nam zaczynają zazdrościć na Zachodzie. Widzą, że w naszym kraju jest pod wieloma względami lepiej niż u nich. Zazdroszczą nam tego, że w Polsce jest tak bezpiecznie. Że jeśli ja pójdę na spacer w dowolnym mieście w Polsce, to się nie boję, że ktoś mnie napadnie, obrabuje". I tu pada żart, ten sam, co w innych miastach, o tym, że kandydat Konfederacji boi się o swój portfel tylko wtedy, gdy widzi na horyzoncie polityka ekipy rządzącej.
Mentzen w roli wroga, którego można ośmieszyć, obsadza Rafała Trzaskowskiego. Także w Kaliszu przedstawiał kandydata KO jako przykład polityka podejmującego absurdalne decyzje (opowiadał o instalacji artystycznej "Pisklę. Drozd śpiewak" z placu 5 Rogów i o toalecie w Parku Skaryszewskim, przy czym ta druga powstała w ramach Budżetu Obywatelskiego), nieudolnego, który chce podporządkować Polskę europejskim elitom. O Karolu Nawrockim, swoim głównym kontrkandydacie, Mentzen nie mówił.
Jednym z filarów wystąpienia kandydata Konfederacji jest straszenie migracją. Mentzen przywołuje dane o przestępczości wśród imigrantów w Niemczech, zestawiając liczbę przestępstw popełnianych przez Algierczyków i Japończyków. To chwytliwe zestawienie, które w jego ustach ma "udowadniać", że niektóre kultury są gorsze i przynoszą przemoc. Problem w tym, że Mentzen posługuje się liczbami bez kontekstu – nie uwzględnia różnic w wieku, sytuacji ekonomicznej czy skali porównawczej.
Podobnie rzecz ma się z "przywilejami dla Ukraińców". Kandydat Konfederacji mówi np. o ich "turystyce medycznej" do Polski, choć nie przedstawia żadnych dowodów na poparcie swoich tez. Ale nie o fakty chodzi w wystąpieniach Mentzena – liczy się to, żeby dobrze brzmiało i zagrało na emocjach.
W piątek w tłumie na Głównym Rynku obecny był również Krystian Kinastowski. I tura wyborów prezydenckich już 18 maja.
Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,
wrzuć nam coś do kapelusza :)


Wdzięczny Zespół Calisia.pl