Kalisz roku 2057

2011-09-14 21:19:39 Pani Dzióbasińska

Fantastyczna wycieczka sentymentalna, nie pozbawiona jednak pewnej dozy prawdopodobieństwa.

Na trasach takich jak ta, łączącej większe miasto wojewódzkie z jego pomniejszymi ośrodkami, koleje państwowe używają jednego z pociągów, które odkupiły po bardzo niskich cenach od innych państw. Do Kalisza jeździły całkiem przyzwoite, lekko podrasowane pociągi, których Japonia pozbywała się po tsunami z 2011 roku. Nie jestem pewna, która ze spółek odpowiada akurat za ten odcinek torów, ale też nie jestem (bo i kto jest?) pewna ile tych spółek obecnie jest. No cóż, nieźle się urządzili z tymi pociągami. Podobno wystarczyło kilka sprytnych pomysłów polskich majstrów i pociągi były jak nowe bez jakichkolwiek śladów tsunami czy innych kataklizmów. Teraz tej nowości po nich nie widać, ale grunt, że dowiozły mnie do celu. Widać przeżyły i kataklizm w postaci PKP. Oto zbliża się stacja Kalisz. Odruchowo dodałabym jakiś zgrabny przymiotnik w guście „główny”, „centralny”, ale nie, Kalisz mimo tych 46 lat mojej nieobecności nadal pozostał Kaliszem bez dodatków. Pomimo włączenia do miasta Nowych Skalmierzyc i Kościelnej Wsi. Ech, powiększa się ta moja rodzinna starowina. (Tak jak i ty - dodał życzliwy głos w głowie).
I oto wjeżdżam na stację. Jeżeli ktokolwiek ma problemy z rozpoznaniem w jakim zaborze był przed półtora wiekiem Kalisz, niegdyś wystarczyło spojrzeć na budynek dworca, a jego kształt powinien bez problemu nakierować na rządy rosyjskie. Teraz bryła dworca nadal zachowała swoją musztardowo- zgniłą kolorystykę, ale porosyjski budynek okraszony został licznymi szklanymi konstrukcjami, które przywodzić zapewne miały na myśl nowoczesność. Rodzice opowiadali coś o kłopotach z projektem odnowienia dworca, było to dobre 20 lat temu, więc zupełnie już nie pamiętam o co się kłócono. Przy dworcu mieści się galeria sztuki. Wysunęłam swoje optyczne kule, które gładko przeniosły mnie na peron. Mimo najnowszej endoprotezy nogi niestety już nie te. Stanęłam przed dylematem czy ruszyć na przystanek, czy też może dostać się do centrum na pieszo. Pogrzebałam w zakamarkach pamięci i przypomniałam sobie, że niegdyś KLA szczyciło się dostosowywaniem godzin odjazdu autobusów na kilka minut po tym jak pociąg wjedzie na peron. Dzięki temu podróżni mieli doskonałą okazje do podziwiania tyłów autobusów i ćwiczenia cierpliwości na przystanku, czekając kiedy to ponownie jeden po drugim przyjadą kolejne autobusy. Powykręcanymi przez reumatyzm palcami wystukałam w komórce odpowiednie komendy i po chwili projektory ukryte w oprawkach okularów wyświetliły mi pożądane informacje. Akurat zdążę podreptać do kolejnego przystanku.
Mijam kolejne wysokie bloki osiedla XXVlecia (nikt już chyba nie pamięta czego). Wieżowce poprzeplatane są supermarketami, ten najbliżej mnie stoi w miejscu byłego dworca PKS. Podobno Kalisz prócz sporej liczby mostów teraz może się również poszczycić równie wielką liczbą galerii handlowych. Doczłapałam do przystanku usytuowanego na samej górze Górnośląskiej. Na panelu dotykowym zainstalowanym na przystanku sprawdziłam czy moje informacje są poprawne, rzeczywiście niedługo powinien pojechać autobus, GPS zamontowany na daszku pokazywał trasę, którą pokonuje interesujący mnie numer. Przed jesiennym wiatrem schroniłam się do ogrzewanego już o tej porze przystanku. Na jego ścianach ktoś wyraził swoją wątpliwą sympatię do Ziutka. Ogrzewanie nie do końca działało, a w środku kuliło się kilka kobiet w burkach i starzec z marsowym obliczem.
- Słyszała pani? – huknął, a mój aparat słuchowy zaprotestował gwałtownie.
- O czym? – zapytałam grzecznie.
– Mają zmienić nazwę alei ..skiego! – w zacietrzewieniu wymamrotał nazwisko - To skandal, żeby porządny człowiek czegoś takiego doczekał.
- Aleję …skiego? – powtórzyłam wymamrotanie, nie dziwiąc się już wcale.
– A, pani nie stąd? – ni to potwierdziłam, ni to zaprzeczyłam, wykonując wieloznaczny ruch głową – No, to taka reprezentatywna ulica w naszym pięknym mieście. Za ruskich nazywana była Aleją Józefiny, potem Wolności, chociaż mieścił się tam sąd, urząd, pani, policji i pałac ślubów Cha, cha, cha – zaniósł się gromkim śmiechem. Posmutniał jednak nagle i kontynuował – kilkadziesiąt lat temu w okrągłą rocznice śmierci …skiego nazwali ulicę ich imieniem – dziadeczek konsekwentnie mamrotał nazwisko - A teraz, psia mać, chcą znowu wrócić do starej nazwy. Cholerniki jedne!
Uśmiechnęłam się tylko w odpowiedzi i na szczęście podjechał mój autobus. Ciekawe czy postawili tam adekwatny pomnik na cześć mamrotanej postaci, przecież niegdyś na tej ulicy stał pomnik cara Mikołaja II. No i, czy o nowym pomniku krążą takie same anegdoty jak o jego poprzedniku. Wgramoliłam się do środka, a jakaś miła para ukraińskich uchodźców ustąpiła mi miejsca. Jechałam w dół miasta. Stare kamieniczki nie zmieniły się wiele. Niektóre świeżo odnowione, inne mocno już poszarzałe. Ostatni remont kamienic, który pamiętam to ten z 1997 roku, gdy Kalisz odwiedzał papież. Czy od tego czasu był ktoś tak ważny w Kaliszu? Nie mam pojęcia, podobno ośrodek świętego Józefa kwitnie dość prężnie, a ruch pielgrzymkowy znacząco wspomaga kaliski handel. Ptolemeusz by się ucieszył. Za oknem trzy cmentarze, będąc podlotkiem lubiłam wracać ze szkoły przez ten katolicki, miałam wówczas zapędy na bycie mroczną, na szczęście zupełnie mi przeszło. Ale sentyment do cmentarzy pozostał, muszę później wybrać się tu na spacer, zwłaszcza, że teraz wszystkie trzy cmentarze kwitną – o ironio! – życiem. Syntezator uprzejmie poinformował pasażerów o kolejnym przystanku. Mijam dawne rogatki miasta, aż dziw, że nie jestem w tym właśnie miejscu witana tak, jak niegdysiejsi wodzowie. Czas wysiadać. Podobało mi się to, że w rodzinnym mieście jestem zupełnie anonimowa i nikt mnie nie rozpoznaje. Nie miałam zbyt wiele czasu, więc ruszyłam od razu w stronę ratusza. O mało co nie zginęłam jak mój inny sławny rodak Szolc-Rogoziński. Zupełnie zapomniałam, że w Kaliszu ruszyła pierwsza linia tramwajowa. Sto lat później niż pierwotnie planowano, ale dobre i to. Ech, głupia stara babo, to już nie jest Kalisz, który znasz. O wyznaczenie trasy linii tramwajowej toczyły się w ratuszu boje, podobno porównywalne z tymi, które blisko 50 lat temu wybuchły w sprawie rewitalizacji rynku. Ech, taka jest polityka, sama dobrze wiesz. Ważne, że i rynek się zrewitalizował, i tramwaj jeździ. A jeździ przez urokliwy most kamienny również regularnie i w długich mękach odnawiany. Noooo, to jestem.
Ach! Nowy ratusz. Sklerotyczko ty. Spodziewałaś się swojego swojskiego klocka, a tu przecież zupełnie nowa budowla. Po szalejących na początku drugiej dekady trąbach powietrznych kaliski ratusz po raz kolejny spłonął. I tak oto już czwarty budynek stoi w tym samym miejscu. Ale stoi i stać będzie, jak podpowiada mi mój lokalny, przykurzony nieco, patriotyzm. Weszłam do środka, gdzie od razu podbiegło do mnie kilku młodzieńców w garniturach. Ech, gdybym była młodsza… Kaliszanie zawsze byli ładnymi chłopakami. Zresztą i kaliszankom niczego nie brakowało, choć lustro konsekwentnie zaprzecza temu faktowi. Przywitałam się z prezydentem miasta i jego małżonkiem, przewodniczącym rady, kolejnymi politykami, przedstawicielami mniejszości, biskupami katolickimi, protestanckimi, prawosławnymi, głównym rabinem kaliskim, imamem i zwierzchnikiem scjentologów. Doprawdy, w swoje 800 lecie nadania praw miejskich Kalisz stał się na powrót miastem wielokulturowym. O, matko, a to mój ochroniarz. Zupełnie o biednym chłopaczynie zapomniałam. No cóż, nie co dzień się wraca do rodzinnego miasta po prawie pół wieku nieobecności. Nic to, zgonię to na swoją starczą demencję. A tymczasem zaczynamy uroczyste obchody, zasiadam sobie na honorowym miejscu i słucham pierwszych słów przemówienia…
- Młode duchem, najstarsze miasto w Polsce obchodzi dziś uroczyście 800lecie nadania praw miejskich. Witam wszystkich serdecznie, a przede wszystkim z radością witam naszego gościa honorowego. Pierwszą kobietę, która została prezydentem Stanów Zjednoczonych, urodzoną i wychowaną w Kaliszu, panią ….ską! – moje nazwisko wypowiedział dość niewyraźnie, widać taka tendencja się narodziła w tym mieście, ale chyba każdy je tam znał? Wstałam więc uprzejmie i pomachałam do zebranych w obszernej auli moich poczciwych kaliszan.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować